8 sty 2016

Powrót króla. Przed meczem Real Madryt- Deportovo La Coruna

Zinedine Zidane, fot: Realmadrid.com

Po dziesięciu latach od zakończenia kariery Santiago Bernabeu znowu będzie należało do niego. Po czasie spędzonym u boku Carlo Ancelottiego i na ławce Castilli Zizou obejmuje stery w pierwszej drużynie Realu Madryt.


Wiele osób pukało się w głowę, gdy w poniedziałkowy wieczór Florentino Perez ogłosił, że to Zidane będzie trenerem "Królewskich". Są to jednak sceptycy, których jest zdecydowanie mniej niż entuzjastów zmiany na ławce w Madrycie. Fani Realu zmęczeni stylem gry zespołu, a także słabą postawą w meczach z czołowymi zespołami są zadowoleni, że ikona Los Blancos zastąpiła Rafę Beniteza.
Hiszpański szkoleniowiec nie zostawił po sobie na Bernabeu praktycznie żadnych ciepłych wspomnień. Pragmatyczna postawa drużyny poskutkowała trzecim miejscem w lidze i mimo niewielkiej straty do prowadzących Atletico i Barcelony pozostawiła niesmak i rozczarowanie Madridistas.
Klubowa ikona, jeden z największych futbolistów, nie tylko naszych czasów.
Gracz ponadczasowy, legenda i według wielu najlepszy zawodnik w historii futbolu.
Ale dosyć! Fakt, że jestem fanem talentu Zidane'a nie przesłania faktu, że Francuz będzie musiał swoją wielkość udowodnić na ławce.
Kiedy Carlo Ancelotti spytany o relacje w zespole odpowiedział: Kiedy Zizou mówi, piłkarze słuchają , od razu pojawiły się głosy, że były gracz Juventusu będzie miał za sobą zespół.
Jest to istotne, biorąc pod uwagę,że Benitez- jakby nie było- rodowity Madrytczyk- mimo zapewnień zawodników, nie miał kontroli nad drużyną, nad którą ewidentnie nie potrafił zapanować.
Teraz, gdy do szatni wchodzi klubowa ikona, która zapewniła dziewiąty Puchar Europy dla klubu (2002 roku na Hampden Park w Glasgow) i przyczyniła się, jako członek sztabu, do La Decimy, piłkarze poczują respekt i podziw.
Niewątpliwe na początku Zidane będzie miał nieco prościej niż konkurenci, bo jakby nie było przeciwko kilku zawodnikom Realu grał, a z niektórymi- jak Ramos- dzielił szatnię.
Autorytet bijący od czterdziestoczteroletniego Marsylczyka może się okazać kluczowy w opanowaniu rozbitego zespołu.
Pierwszą przeszkodą jest Deportivo La Coruna, które to zajmuje ósme miejsce w ligowej tabeli.
Grający ciekawą piłkę team z północy Hiszpanii w ostatnich trzydziestu meczach w stolicy wygrał tylko jedno spotkanie. Furorę robi Lucas Perez zdobywca dwunastu bramek w Primera Division wzbudzający podziw mediów chcących powołania snajpera do reprezentacji La Roja.
Real z kolei nie przegrał ostatnich dziewięciu spotkań przeciwko podopiecznym trenera Sancheza.
Szczególnie konfrontacje z Deportivo lubi Cristiano Ronaldo, który aż dziewięć goli (trzy hat-tricki) w ostatnich czterech sezonach przeciwko tej drużynie.

Jeżeli Zidane rozpocznie przygodę na ławce Realu od przekonującej wiktorii w dobrym stylu, to jego notowania będą rosły. Innej opcji kibice wicemistrzów Hiszpanii nie widzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz