18 mar 2016

Przed sezonem nastroje nie były optymistyczne. „Der Anti Klopp” – czytaliśmy w Kickerze. Dobry na Mainz, ale czy wystarczy na Borussię? Z drugiej strony, przecież gorszego sezonu nie zagrają… Jak potoczą się losy zdolnego trenera? Grzmiały Niemcy, grzmiał Dortmund, grzmiała cała Europa. Dosyć szybko te lamenty zamieniły się w zachwyt nad wizją zespołu zaproponowaną przez Thomasa Tuchela. Wizją ciekawą, interesującą, może nieco odmienną, ale na pewno taką, którą szybko podchwycą trenerzy dążący do taktycznej perfekcji, jaka jest w wachlarzu „niemieckiego Guardioli” najistotniejszym elementem. 

Przed startem rozgrywek burzę w Niemczech wokół Borussii wywołała przede wszystkim wypowiedź Hansa-Joachima Watzkego, który negował sukces VfL-u Wolfsburg, jakim był triumf w Pucharze Niemiec:
„Różnica między nami, a Wolfsburgiem jest taka, że gdy my zdobywaliśmy trofea, wsiadaliśmy w otwarty autobus i jechaliśmy na Borsigplatz w Dortmundzie świętować razem z kibicami. Piłkarze Wolfsburga po zdobyciu trofeum wsiadają w swoje Lamborghini i jadą do domów”
Te słowa dyrektora generalnego BVB nie pomagały Tuchelowi w przedsezonowych przygotowaniach. Częste porównania do Kloppa (obaj do Dortmundu trafili przecież z Mainz) także nie dodawały otuchy szkoleniowcowi urodzonemu w Krumbach. Porządki 43-latka na Westfalenstadion zaczęły się nietypowo, bo od… zwolnienia kucharza, który miał serwować zbyt tłuste sosy. Poza tą zmianą były oczywiście korekty stricte sportowe. Za 11 mln  Leverkusen na Dortmund zamienił niezwykle doświadczony Gonzalo Castro. 16 lat gry na BayArenie to spory bagaż doświadczenia, które miał sprzedać młodemu zespołowi ex-reprezentant Niemiec. Obok pomocnika szeregi zespołu zasiliło jeszcze dwóch ważnych piłkarzy – Roman Bürki i Julian Weigl. Obaj z miejsca stali się kluczowymi ogniwami układanki Tuchela. O ile ten pierwszy, przybywszy ze spadkowicza, Freiburga, zastąpił popełniającego sporo błędów w sezonie 2014/15 Weidenfellera, to drugi, młodzian z TSV 1860 Monachium, Julian Weigl, oczarował wszystkich i to on, a nie 28-letni Castro zastąpił Sebastiana Kehla, który z końcem ubiegłego sezonu zakończył karierę. Czystka w zespole także nastąpiła. Pozbycie się Ciro Immobile uznano za dobry ruch, z klubem pożegnali się też Langerak i Jojić, a więc gracze, którzy nie prezentowali się zbyt dobrze lub po prostu nie mieli szans na regularną grę w pierwszym składzie.  Po blisko dziewięciu latach gry, oddania i poświęcenia w koncepcji Tuchela zabrakło miejsca dla Jakuba Błaszczykowskego. Polak został zatem, bez większego żalu,wypożyczony do Fiorentiny.
Jak widać, zmiany przeprowadzone przez nowego trenera przed startem trwającej kampanii były znaczące, ale póki co ciężko się przyczepić, że były szkoleniowiec Mainz zrobił coś nie tak. W zasadzie niezmienione zostało tylko zachowanie kibiców, którzy nieustannie udowadniają, że należą do najlepszych na świecie.
Eksperci zachwycili się grą BVB już w pierwszej kolejce Bundesligi, kiedy pokonała ona innego pretendenta do gry w pucharach, swoją imienniczkę z Gladbach, aż 4:0. Styl prezentowany przez Dortmund zamknął usta krytykom i ukierunkował drogę, którą ekipa z Signal Iduna Park teraz podąża. Kilka pomysłów, które Tuchel wprowadził już na początku pracy w Dortmundzie wręcz zachwyciły media w Europie. Zrobienie z Matthiasa Gintera jednego z najlepszych bocznych obrońców w Niemczech, odbudowanie İlkaya Gündoğana, a przede wszystkim ustawienie drużyny pod Pierre’a Emericka Aubameyanga to tylko najważniejsze ze zmian, które przyniosły pożądany efekt. Nazwanie Gabończyka rok temu jednym z najlepszych napastników na Starym Kontynencie wywołałoby serię memów i żartów. Teraz Auba walczy o tytuł króla strzelców Bundesligi. Wiele mówi się, że po sezonie odejdzie z Dortmundu, ale póki co ciężko wyobrazić sobie talię kart Tuchela bez Gabończyka. Były snajper Milanu czy Saint-Etienne imponuje wszechstronnością, gdyż strzela bramki zarówno prawą (15), jak i lewą nogą (5), a dwukrotnie pokonał golkipera rywali także uderzeniem głową. Popularny Spiderman jest także bardzo regularny, gdyż piłka po jego strzałach ląduje w siatce średnio co 91 minut. A na koniec warto dodać, że lwią część zdobyczy bramkowej Aubameyanga stanowią bramki upolowane w ostatnim kwadransie. Stawianie go obok Roberta Lewandowskiego, jako jednego z dwóch najlepszych snajperów Bundesligi, z pewnością nie jest na wyrost.

Najważniejszą rzeczą, którą udało się zrobić Tuchelowi już w pierwszej kolejce sezonu (a w zasadzie od pierwszych meczów obecnej kampanii) jest wyciśnięcie olbrzymiego potencjału z Henrikha Mkhitaryana. To, co Ormianin wyczynia w Borussii jest głównie sukcesem sztabu. Ciężko nie odnieść wrażenia, że po poprzednim, słabym sezonie BVB potrzebowało jakiegoś impulsu, świeżej krwi, ożywienia. Łukasz Piszczek, a więc jedyny z Polaków, który został w Nadrenii Północnej Westfalii, wreszcie przypomina siebie z przed kontuzji.
Warto odnotować, że poza widoczną zmianą w sposobie gry poszczególnych piłkarzy, nastąpiła również ewolucja całej ekipy. Wyniki nie kłamią. Borussia w obecnym sezonie poniosła ledwie pięć porażek, w Bundeslidze dortmundczycy przegrali tylko trzykrotnie. Mozolną pracę, jaką wykonał Tuchel widać na przykładzie wyników osiąganych na własnym boisku. W obecnej kampanii żaden niemiecki zespół nie znalazł sposobu, by okazać się lepszym od Borussii (dokonał tego tylko PAOK Saloniki w fazie grupowej LE – przyp. red.). Mało tego! Defensywa finalisty ostatniej edycji DFB Pokal jest jedną z najszczelniejszych w tym sezonie, a w ostatnich jedenastu spotkaniach przepuściła zaledwie dwa gole!
Pomimo pięciu punktów straty do liderującego Bayernu, w Dortmundzie mogą po cichutku liczyć, że w pierwszym sezonie Tuchela można sięgnąć po tytuł. Ostatnia wygrana nad Tottenhamem daje dużą nadzieję na dobry wynik w Lidze Europy. Czyżby Herr Thomas na tej płaszczyźnie okazał się lepszy od Herr Jürgena? Całkiem prawdopodobne jest, że obaj panowie spotkają się w finale na Stadionie Św. Jakuba w Bazylei, o ile nie wpadną na siebie we wcześniejszej fazie. Zarówno LFC, jak i BVB zachwycają w europejskiej lidze drugiej kategorii.
Dobra zmiana w Borussii Dortmund jest zauważalna wszem i wobec. Zainteresowanie graczami z Signal Iduna Park rośnie z tygodnia na tydzień, więc szefowie klubu liczą na to, że kluczowi piłkarze nie opuszczą zachodnich Niemiec. Według Bilda Ilkay Gündogan może liczyć na sporą podwyżkę, skłaniającą go do porzucenia planów wyjazdu do Hiszpanii czy Anglii.
Nie ma co się oszukiwać – gra Borussii znacząco się zmieniła. Fantastyczna gra w obronie, świetnie wyprowadzane kontrataki, a także kapitalna gra bez klasycznego napastnika (Aubameyang jest przecież nominalnym skrzydłowym). Te wszystkie elementy sprawiają, że Die Schwarzgelben ogląda się z wielką przyjemnością, a futbol proponowany przez Tuchela zachwyca całą Europę.
Taktyka, jaką wprowadził do drużyny były szkoleniowiec Mainz przypadła do gustu piłkarzom, którzy wciąż zachowują jednak chłodny umysł i nie popadają w samozachwyt nad funkcjonowaniem mechanizmu, będąc wszakże jego elementem. W takim tonie wypowiadał się ostatnio Marco Reus. W przeszłości piłkarz Gladbach, w obecnej kampanii wreszcie zaczął grać regularnie, kontuzje przestały go prześladować, co cieszy trenera:
„Kiedy Marco jest zdrowy to monster. Kapitalny piłkarz!” – komplementował swojego zawodnika Thomas Tuchel
Nie bez kozery takie słowa wypowiedział trener BVB. Reus jest absolutnie kluczowym ogniwem die Maanschaft z Westfalenstadion. Aż sześć razy w tym sezonie otwierał wyniki spotkań, a więc zdobywał najważniejsze gole. Dodatkowo, w każdym z meczów, w którym do siatki trafiał piłkarz oznaczony numerem „11” na żółtej koszulce, Borussia odnosiła zwycięstwo.
Kolejnym wartym odnotowania czynnikiem, sprzyjającym budowaniu bardzo dobrego klubu z europejskimi aspiracjami, jest znakomita atmosfera w Dortmundzie. Każdy inny szkoleniowiec głowił by się, jak powstrzymać Kane’a, Lamelę, Allego, czy Chadliego. Ale nie Tuchel! 43-latek przed czwartkowym meczem był bardzo naładowany. Na konferencji mówił, że wprost nie mogą doczekać się spotkania z tak dobrym zespołem, jakim jest Tottenham. Słów pochwał pod adresem bossa BVB nie szczędził jego vis-à-vis, Mauricio Pochettino:
„To jeden z najlepszych zespołów w Europie. Borussia ma znakomitych piłkarzy, kibiców, trenera w osobie Thomasa. Bardzo podoba mi się ich styl gry”
Zresztą nie tylko argentyński menedżer Kogutów uważa, że Borussia się zmieniła i prezentuje ciekawą piłkę. W podobnych superlatywach wypowiadają się inni szanowani ludzie ze świata futbolu:
„Żeby pokonać Borussię trzeba mieć dobry dzień. Szczególnie poprawili grę w defensywie, a tracone bramki są w głównej mierze efektem pojedynczych błędów indywidualnych. Potrafią kapitalnie utrzymywać się przy piłce i doskonale kreują sytuacje” – uważa Christian Wörns, były zawodnik klubu, mistrz Niemiec z 2002 roku.
„Odejście Jürgena Kloppa było najlepszym wyjściem. Tuchel wykrzesał wiele z piłkarzy, w których już mało kto wierzył” – zauważa legenda klubu z Weserstadion, Stephane Chapuisat
Zauważalną podwaliną pod atrakcyjny styl gry piłkarzy z Nadrenii Północnej Westfalii jest bardzo szybkie przekroczenie, bo już na początku marca, magicznej granicy stu goli w sezonie.
Czy jesteśmy zatem świadkami narodzin nowej trenerskiej gwiazdy? Czy wzorujący się na Guardioli szkoleniowiec będzie wstanie nawiązać do Kloppa, jeśli chodzi o sukcesy na Signal Iduna Park?. Czas pokaże, ale jedno jest pewne – Borussię chce się oglądać, bo pod wodzą byłego trenera Mainz przeszła ona diametralną przemianę stylu, która przypadła do gustu nawet najbardziej wybrednym koneserom nie tylko niemieckiej piłki.

9 mar 2016

Kurczaki dojrzały. Czy Tottenham powalczy o mistrzostwo?

Po latach upokorzeń, słabszych wyników czy zwyczajnego pecha nadchodzi czas Tottenhamu! Pod okiem farmera Mauricio Pochettino kurczaki wreszcie stały się dojrzałymi kogutami. Młody zespół argentyńskiego menedżera zadziwia publiczność i ekspertów. Czy Spurs po raz pierwszy w historii zakończą sezon przed Arsenalem? Czy będzie to równocześnie oznaczało pierwszy tytuł w Premier League dla ekipy z White Hart Lane?


W 29. meczach w obecnym sezonie Premier League Koguty zanotowały 15 zwycięstw, 10 remisów i tylko 4 razy schodziły z boiska pokonane.  Z tych przegranych spotkań w zasadzie tylko mecz z Newcastle United na własnym boisku (13 grudnia ubiegłego roku – przyp. red.) może stanowić powód do wstydu dla kibiców z północnego Londynu. W pierwszej serii gier bieżącej kampanii nieszczęśliwie, bo po samobóju Kyle’a Walkera, ulegli Manchesterowi United, a dwie kolejne porażki (w 21. kolejce z Leicester i w 28. z West Hamem) były także minimalne. Obok Lisów to właśnie klub z północnej części Londynu wydaje się być najpoważniejszym kandydatem do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Klub, który w tym roku obchodzić będzie już 133. rocznicę założenia tylko dwukrotnie zdobywał ligowy szczyt. Było to bardzo dawno temu, bowiem w 1951 i 1961 roku. Nawet fenomenalna drużyna z lat 80. z Garry’m Linekerem na czele nie osiągała takich rezultatów w lidze. Od kilku lat Spurs regularnie plasowali się w czołowej szóstce Premier League. W sezonie 2011/12 zajęli nawet czwartą lokatę, ale to szósta Chelsea zagrała w kolejnym sezonie w Lidze Mistrzów jako obrońca tego trofeum.
Teraz, gdy na White Hart Lane dzieli i rządzi Mauricio Pochettino, kibice nabrali nadziei na sukces. Już poprzednie rozgrywki i dobre, piąte miejsce dodały otuchy do tego, że po raz pierwszy w historii Tottenham zakończy ligę przed odwiecznym rywalem z Emirates Stadium. Eksplozja talentu Harry’ego Kane’a, fantastyczna gra Christiana Eriksena i Nacera Chadliego zaowocowały już w poprzednim sezonie awansem do finału Pucharu Ligi Angielskiej. Duńczyk i Belg są w zasadzie jedynymi w pełni udanymi transferami, które przeprowadzono w 2013 roku po odejściu z zespołu Garetha Bale’a.  Erik Lamela dopiero w tych rozgrywkach pokazuje prawdziwą pełnię swoich umiejętności, czego brakowało w dwóch ostatnich kampaniach. Być może gdyby Argentyńczyk imponował formą w rozgrywkach 2013/14 i 2014/15, już wtedy Koguty biłyby się o mistrzostwo. Chimerycznie usposobiony skrzydłowy teraz należy do najważniejszych piłkarzy układanki trenera Pochettino. W sezonie 2014/15 od południowoamerykańskiego szkoleniowca jak mantrę można było usłyszeć jedno zdanie:

„Obecny sezon jest dla nas okresem przejściowym”

Pochettino jest już dwunastym trenerem, którego zatrudnił Daniel Levy od czasu, gdy objął stery w Spurs trzynaście lat temu. Przez ponad dekadę rządów biznesmena z Essex Koguty zdobyły tylko jedno trofeum! Był to Puchar Ligi wygrany w 2008 roku przez Juande Ramosa. Ekscentryczny właściciel Tottenhamu ma do byłego obrońcy Valencii duże zaufanie, co w przypadku poprzednich trenerów było istnym ewenementem. Warto przypomnieć okoliczności zwalniania uwielbianego przecież przez fanów Tottenhamu Harry’ego Redknappa. Anglik stracił pracę pomimo wywalczenia czwartego miejsca we wspomnianym już, feralnym sezonie 2011/12. A była to przecież najwyższa pozycja zespołu za kadencji Levy’ego! To tylko potwierdza jak dużym zaufaniem właściciela cieszy się manager z Argentyny.
Jeśli chodzi o Daniela Levy’ego to widać, że uczy się na swoich błędach. Ostatnie okienko transferowe zostało świetnie wykorzystane. Sprowadzenie Alderweirelda to prawdopodobnie najlepszy transfer Kogutów ostatnich lat. Przyjście austriackiego stopera Kevina Wimmera z FC FC Köln , a także Kierana Trippiera z Burnley stworzyło fantastyczne zaplecze dla defensorów londyńskiego klubu. Kilka lat temu Levy niemiłosiernie zmarnował potencjał finansowy i kompletnie nie trafił z transferami. Szczególnie transfery Vlada Chirichesa, Étienne’a Capoue i Paulinho podważyły wizerunek prezesa klubu. O żadnym z nich nikt już przy White Hart Lane nie pamięta. Są inni. Może mniej medialni, ale za to znakomicie spisujący się na ligowych boiskach.

Mousa Dembélé dzieli i rządzi w środku pola, Ryan Mason po wielu latach wreszcie pokazał, że może być wartościowym zawodnikiem tak dobrego klubu, jak Tottenham, a Dele Alli jest prawdziwym odkryciem tego sezonu w Premier League. Dziewiętnastolatek trafił do Spurs z Milton Keynes Dons. Utalentowany nastolatek w obecnej kampanii w 27. meczach w lidze strzelił aż siedem goli, a jest przecież środkowym pomocnikiem. Wszystkie bramki zdobywał ustawiony na pozycji lewego ofensywnego pomocnika. Alli zdążył już zadebiutować w reprezentacji Synów Albionu, a nawet zdobyć gola w meczu przeciwko Francji. Młodzian spełnia podobną funkcję, jaką przed laty w północnym Londynie piastował Luka Modrić.
W zasadzie na każdej pozycji Koguty mają fantastycznych piłkarzy. W bramce niepodzielnie panuje kapitan drużyny, Hugo Lloris. Francuz ma już na swoim koncie grubo ponad sto spotkań w Premier League, a na ławce przecież jest jeszcze Michel Vorm, sprowadzony w 2014 roku ze Swansea City. Nie bez kozery wicelider Premier League ma najlepszą defensywę w lidze. Dwadzieścia cztery gole stracone przez Spurs są w głównej mierze zasługą fantastycznie skonsolidowanej defensywy, którą dowodzi Toby Alderweireld. Belg nie tylko znakomicie broni. Potrafi także znaleźć się pod bramką rywali, czego dowodem są cztery gole w lidze, w tym dwa zdobyte w tak ważnych spotkaniach, jak z Manchesterem City czy Arsenalem w ostatnich Derbach Północnego Londynu. W parze z Alderweireldem kapitalnie spisuje się jego rodak – Jan Verthongen. Obaj tworzą być może najlepszy duet stoperów w Premier League. Pod czujnym okiem Pochettino nieustannie rozwija się Danny Rose. Jednym z odkryć sezonu jest także Tom Carroll, który kilkukrotnie nieźle zaprezentował się na angielskich boiskach. Wychowanek Tottenhamu może nawet stać się drugim Aaronem Lennonem, który może nie został na White Hart Lane gwiazdą pierwszej wielkości, ale przez kilka lat z powodzeniem bronił barw Tottenhamu.


Jeśli chodzi o ewentualny sukces zespołu Pochettino, to można postawić pytanie: kiedy jak nie teraz? Ktoś powiedziałby, że są jeszcze młodzi i mają czas na zdobywanie trofeów. W Anglii nie ma jednak miejsca na błąd. Już niedługo Real może zabrać Kane’a, Barça „wykraść” Lamelę i zespół trzeba będzie budować od nowa. Z dobrym trenerem Tottenham staje się jednym z najpoważniejszych kandydatów do zagrożenia Leicester. Lisy mają przewagę w postaci dość łatwego terminarza. Koguty do końca sezonu czeka jeszcze kilka naprawdę trudnych spotkań. Szczególnie kwiecień powie nam prawdę o zespole z północnego Londynu. Mecze z Liverpoolem, Manchesterem United czy Stoke City będą należały do bardzo wymagających. W międzyczasie na Spurs czeka bój o awans do ćwierćfinału Ligi Europy z Borussią Dortmund. Czy Tottenhamowi wystarczy sił na skuteczną walkę na dwóch frontach? Kadra jest szeroka, ale jedna kontuzja bądź absencja kartkowa może zdecydować o tym, że najbardziej udany sezon od lat nie zbierze oczekiwanych owoców. Wydaje się, że mistrzostwo zdobędzie Leicester, ale pierwsza kampania w historii,  w którejKoguty uplasują się wyżej od lokalnego rywala z The Emirates jest naprawdę realna.