8 gru 2014

Zapowiedź hitu 15 kolejki Premier League, czyli Southampton- Manchester United

Grudzień, Ziąb, Mimo, że w Polsce nie ma jeszcze obfitych opadów śniegu to da się odczuć atmosferę zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. W angielskiej Premier League coraz krótsze dni są jednak dla kibiców radością.
Im bliżej kolejek rozgrywanych w okresie świąteczno-noworocznym tym mniejszy jest margines błędu dla zespołów, które chcą się liczyć w walce o prym na Wyspach Brytyjskich,
W ostatnich kolejkach sporo się działo. Prowadząca Chelsea straciła trzy punkty na St.James Park z Newcastle, Manchester City goni lidera, rewelacyjny West Ham United utrzymuje się w czołówce, a tuż za czołową trójką usadowiły się Southampton, Manchester United, Arsenal i wspomniani wcześniej podopieczni Alana Pardew.
Właśnie zespoły plasujące się na czwartej i piątej pozycji zakończą dzisiaj piętnastą serię gier w Anglii. Którykolwiek z tych zespołów dziś wygra przeskoczy West Ham i awansuje na trzecie miejsce w tabeli.
Faworytem wydają się być goście. W ostatnich kolejkach Louis van Gaal uporządkował nieco grę "Czerwonych Diabłów". W poprzednim spotkaniu wygrali oni spotkanie ze Stoke City. W ogóle gracze z Old Trafford nie przegrali meczu w Premier League od czterech gier. Ostatnia strata punktów spotkała Manchester 2 listopada, kiedy w derbach z City przegrali 0-1.
Co się tyczy gospodarzy dzisiejszego spotkania to znajdują się oni ostatnio w nie najlepszej dyspozycji. Po porażkach z Arsenalem i City spadli na czwartą lokatę w obecnej kampanii.
Po raz ostatni trzy punkty gracze Ronalda Koemana wywalczyli 8 listopada z Leicester.
Dziś na St.Mary's Stadium spotkają się drużyny potrzebujące punktów.
Mecz będzie miał jeszcze jeden smaczek. Oba kluby prowadzą szkoleniowcy z Holandii.
Które pokolenie trenerskie okaże się lepsze? Czy uczeń Koeman pokana mistrza van Gaala?
Co ciekawe obaj panowie pracowali razem ze sobą w Barcelonie, gdzie Koeman był asystentem niedawnego selekcjonera reprezentacji "Oranje"
Jak zaprezentuje się Southampton, które ma za sobą ciężki terminarz?
Dwa pierwsze testy charakteru "Święci" przegrali. Po porażkach z Arsenalem i City dziś przychodzi im się mierzyć z kolejnym renomowanym klubem. Wydaje się, że podopiecznych Koemana stać na utrzymanie miejsca w czołówce do końca sezonu.
Problemem dla Southampton może być absencja Jacka Corka. W spotkaniu nie wystąpi także inny z pomocników Morgan Schneiderlin, a także przebojowy napastnik Jay Rodriguez.
Pod znakiem zapytania stoi występ Toby'ego Alderweirelda.
Zdecydowanie więcej kłopotów kadrowych ma Louis van Gaal. Brak Rafaela,Jonesa,Blinda i Di Marii to najważniejsze z nich. Oprócz wymienionej czwórki w spotkaniu nie zobaczymy też byłego obrońcy Southampton Luke'a Shawa.
W poprzednim sezonie oba starcia zakończyły się remisami 1-1.

Jak będzie dziś ?

Transmisja ; 21:00, Canal+Sport

30 lis 2014

Marność nad marnościami, czyli co z tą Borussią jest nie tak?

Panie Juergenie pan się nie boi, bo cały Dortmund za panem stoi...

Pisząc ten artykuł nie wiem, czy śmiać się czy płakać. Zespół, który wielu Polaków darzy sympatią pogrąża się coraz bardziej. Mimo, że z polskiego tria w Dortmundzie został tylko duet, a w zespole regularnie gra tylko Łukasz Piszczek polski kibic zawsze patrzy z sentymentem w kierunku zespołu żółto-czarnych.
W tym sezonie jednak podopieczni Kloppa grają katastrofalnie. Mimo, że w Lidze Mistrzów po czterech kolejkach mieli już zapewniony awans do fazy pucharowej to kibice zespołu są zdruzgotani.
Ostatnie miejsce w Bundeslidze. Zaledwie jedenaście punktów po trzynastu kolejkach.Trzy zwycięstwa, dwa remisy i aż osiem porażek, najwięcej w całej lidze.
Naprawdę trudno pojąć przyczynę tak fatalnej dyspozycji na krajowym podwórku.
W prawdzie po poprzednim sezonie do Bayernu odszedł Robert Lewandowski, ale utrata jednego gracza, nawet tak świetnego jakim jest napastnik reprezentacji Polski, nie może mieć decydującego wpływu na grę zespołu. Przecież na miejsce "Lewego" sprowadzono dwóch napastników. Króla strzelców Serie A, Ciro Immobile, a także zawodnika berlińskiej Herthy Adriana Ramosa.
Obaj nie kosztowali grosze. Powiedzieć, że obaj grają bardzo źle to jak powiedzieć, że Monica Bellucci jest tylko "ładna". Szczególnie zawodzi Włoch, który w dziewięciu meczach strzelił zaledwie dwa gole. Gra snajpera z Italii jest naprawdę frustrująca. Jeszcze gorszy bilans ma Kolumbijczyk. Dziesięć spotkań i także dwa trafienia.
Najlepszym strzelcem drużyny z Signal Iduna Park jest Pierre-Emerick Aubameyang. Reprezentant Gabonu  w dwunastu spotkaniach strzelił..... cztery gole. Drugim na tej liście jest wiecznie kontuzjowany Marco Reus.
Kluczowy piłkarz w układance Kloppa. Wyjątkowo słabo spisuje się także Henrikh Mkhitaryan, który w poprzednim sezonie był reżyserem Borussi, w tym gra zdecydowanie poniżej oczekiwań. Bez bramki, bez asysty, statystki Ormianina są zatrważające. W dziewięciu grach bezpośrednio nie uczestniczył przy ani jednej, z zaledwie jedenastu bramek, jakie w tym sezonie strzeliło BVB.
Wydaje się jednak, że gdzie indziej jest "pies pogrzebany".
Borussia mało strzela, traci wyjątkowo dużo. Aż dwadzieścia jeden bramek straconych w tym sezonie.
W porównaniu z Bayernem, który stracił zaledwie trzy gole bilans ten wygląda śmiesznie.
Na razie jednak nie mówi się o potencjalnej dymisji Jurgena Kloppa. Trener nie mówi o swojej przyszłości, władze klubu także milczą.
Jak będzie dalej? 
Zobaczymy. Kolejna szansa na odbicie się od dna 5 grudnia, kiedy do Dortmundu przyjedzie Hoffenheim.


16 lis 2014

Taniec z Gruzinami.

Podopieczni Adama Nawałki po czterech meczach wciąż są liderami grupy D eliminacji EURO 2016!
Dawno nie mieliśmy tyle powodów do radości. Po pogromie Gibraltaru, historycznym zwycięstwie z Niemcami i heroicznej bitwie ze Szkocją tym razem pojechaliśmy do Tibilisi, aby rozprawić się z Gruzinami.
Jako zespół liderujący w jednej z najtrudniejszych grup eliminacji do francuskiego turnieju byliśmy zdecydowanymi faworytem tego meczu.
Do tego gruziński futbol borykał się z problemami. W przeddzień spotkania selekcjoner naszych rywali Temur Kecbaja zapowiedział, że nie zależnie od wyniku zrezygnuje z prowadzenia piłkarzy znad Małego Kaukazu.
Adam Nawałka ustawił nasz zespół bardzo ofensywnie. Lewandowski, Milik, Grosicki, Mila i Mączyński mieli straszyć Grigoriego Lorię i gruzińską defensywę.
Pierwsza połowa spotkania nie napawała jednak optymizmem. Okazji jak na lekarstwo, gra bardzo przeciętna.
Dopiero po przerwie podopieczni Nawałki zaczęli swój jak się później okazało marsz po triumf.
Najpierw znakomitą okazję zmarnował Lewandowski.
Jego strzał został obroniony przez Lorię.
Chwilę później rzut rożny dla Polski. Dośrodkowanie Sebastiana Mili, zgranie Krychowiaka i strzał Kamila Glika, który ręką z bramki próbował wybijać gruziński pomocnik Jaba Kankava.
Futbolówka wpadła do siatki i w szeregi piłkarzy Kecbai zaczął zaglądać strach. Coraz bardziej pogubieni Gruzini dwadzieścia minut później przyjęli kolejny cios. Znów po stałym fragmencie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego rezerwowego Macieja Rybusa i zgraniu przez Glika piłkę z najbliższej odległości do siatki skierował ten, który asystował przy pierwszej bramce a więc Grzegorz Krychowiak. Radość pomocnika Sevilli była podwójna. To jego pierwsze trafienie w 23. występie w narodowych barwach.
Zaledwie dwie minuty później pięknym lobem zza pola karnego bramkę zdobył Sebastian Mila definitywnie przekreślając szansę Gruzinów na korzystny rezultat w tym spotkaniu.
W doliczonym czasie gry zwycięstwo przypieczętował Arkadiusz Milik dobijając strzał do pustej bramki.
To trzeci gol snajpera Ajaxu w trzecim kolejnym meczu eliminacji.


Reasumując po 4 meczach w grupie sytuacja wygląda świetnie. Polska prowadzi w grupie, a kolejne mecze układają się następująco:


29.03:

Gruzja - Niemcy
Irlandia - Polska
Szkocja - Gibraltar

TABELA GRUPY D :


 L.p
 Drużyna
 mecze
 punkty
 bramki
1.
Poland
4
10
15-2
2.
Republic of Ireland
4
10-3 
3.
Germany
4
7
7-4 
4.
Scotland
4
7
5-4
5.
Gerogia
4
3
4-7
6,
Gibraltar
4
0
0-21




Awans uzyskają dwie najlepsze drużyny z każdej grupy + drużyna z trzeciego miejsca z najlepszym dorobkiem. Reszta zespołów, które uplasują się na trzecich pozycjach utworzą pary barażowe.

Tak więc Marsz do Francji Muszkieterowie!

29 sie 2014

Deja vu, grupa Zlatana, czyli co wiemy po losowaniu Champions League.

Wczoraj o 17:45 na Grimaldi Forum w Monaco odbyło się losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów.
W najbardziej prestiżowych, klubowych rozgrywkach na świecie zagrają 32 drużyny. Zostały one podzielone na 8 grup po 4 zespoły w każdej. Początek fłłazy grupowej 16-17 września, a finał rozgrywek 6 czerwca 2015 roku na Olympiastadion w Berlinie.

Grupa A : Atleti faworytem

W grupie A są dwaj wyraźni faworyci. Nie są to bynajmniej zespoły Olympiakosu Pireus i Malmoe.
Juventus i Atletico Madryt spokojnie powinni awansować do fazy pucharowej. Wydaje się, że minimalnym faworytem są mistrzowie Hiszpanii. Podopieczni Simeone co prawda sprzedali super strzelca Diego Costę i obrońcę Filipe Luisa. Zespół opuścił także belgijski bramkarz Courtois. Jednak wzmocnienia wyglądają przyzwoicie. Chorwat Mandżukić, brazylijski obrońca Siqueira, a przede wszystkim Francuz Antoine Griezmann. Włosi są drużyną solidną, ale nie na tyle silną, aby poważnie namieszać w tegorocznej edycji CL.
Trzecie miejsce bez większych kłopotów powinni zająć zawodnicy z Pireusu.

Grupa B: Nie taka łatwa jak ją malują

Pozornie faworytami grupy są Real Madryt i Liverpool. Podopieczni Carlo Ancelottiego są faworytem całych rozgrywek. Obrońcom tytułu mogą zagrozić Anglicy, którzy do Ligi Mistrzów wracają po czterech latach przerwy. Sporo namieszać może nieobliczalna Bazylea. Szwajcarzy ostatnio potrafili dochodzić nawet do półfinału Ligi Europy. Nikt nie stawia na debiutantów z Razgradu. Ludogorets, prawdopodobnie, będzie dostarczycielem punktów.

Grupa C: Każdy może awansować

Grupa jest bardzo wyrównana. Benfica, Zenit i Leverkusen to etatowi uczestnicy fazy grupowej Ligi Mistrzów. A przecież jest też odradzające się Monaco. Finaliści z 2004 roku mogą być "czarnym koniem" rozgrywek. Mimo sprzedaży Jamesa Rodrigueza zespół Leonardo Jardima wydaje się być drużyną gotową na awans z grupy.
Ja jednak stawiam na Benficę i Bayer Leverkusen. Francuzi zajmą trzecie miejsce, a Rosjanie zawiodą na całej linii.

Grupa D: Ach, znów ta Borussia!

Mógłby powiedzieć Arsene Wenger. Wicemistrzowie Niemiec drugi rok z rzędu, a trzeci raz w ciągu ostatnich czterech lat, stają naprzeciw triumfatorom Pucharu Anglii. Arsenal po poważnych wzmocnieniach (Alexis Sanchez, Ospina, Chambers, Debuchy, ) może stać się jednym z kandydatów do zawojowania Ligi Mistrzów. Niemcy po odejściu Roberta Lewandowskiego nie próżnowali. Zakupili króla strzelców Serie A - Ciro Immobile, a także Kolumbijczyka  Adriana Ramosa.
Pozostałe zespoły w tej grupie to Galatasaray i Anderlecht. O ile Turcy mogą urwać punkty faworytom, to Belgowie nie będą odgrywali czołowej roli w tej grupie.

Grupa E: FC Hollywood vs. FC Dolar$ .

Bayern... i wszystko jasne. To faworyt całych rozgrywek. Jednak w grupie nie będzie miał łatwo.
Bogacze z City, ale także wicemistrzowie Włoch z Rzymu. Roma i Manchester powinny powalczyć o awans.
Co do czwartej drużyny nie mam zdania. CSKA Moskwa nie jest może potęgą, ale może być zespołem arcytrudnym do ogrania, szczególnie u siebie.

Grupa F: Deja vu "Ibry"

Grupa szczególna dla Zlatana Ibrahimovica. Grający w PSG Szwed to były piłkarz Barcelony i Ajaxu. Przeciwko obu klubom napastnik pochodzący z Bośni zagra w fazie grupowej.
Grupa zapowiada się dość ciekawie. Trudnym rywalem dla faworytów może być APOEL Nikozja.

Grupa G: Chelsea i reszta...

Faworytem tej grupy jest zespół Jose Mourinho. O drugie miejsce powinni powalczyć Niemcy z Gelsenkirchen i Portugalczycy ze stołecznej Lizbony.
Maribor będzie zbierał doświadczenie w LM, dlatego nie daję im większych szans na awans, nawet do fazy Ligi Europy.

Grupa H: Każdy ma szansę...

Porto,Szachtar,BATE i hiszpańskie Bilbao.
Kluby prezentują podobny poziom i naprawdę ciężko stwierdzić kto zajmie pierwsze dwa miejsca w tej gtupie.

25 sie 2014

Eine katastrophe Dortmundu, glücklich Bayern, czyli podsumowanie 1 kolejki Bundesligi.


Bayern wygrywa, "Lewy" bez błysku.

W miniony weekend swoje rozgrywki zainaugurowała jedna z trzech najsilniejszych lig świata- Bundesliga.

Nas jako Polaków liga interesująca szczególnie. Na niemieckich boiskach gra w sumie dwunastu naszych rodaków. Jednak w pierwszej kolejce nowego sezonu wystąpiła połowa z polskich piłkarzy.

W pierwszym spotkaniu nowego sezonu Bayern Monachium mierzył się z VFL Wolfsburg . Broniący tytułu gracze z Bawarii byli zdecydowanymi faworytami tej potyczki. Wzmocnieni Robertem Lewandowskim powinni bez problemu poradzić sobie z zespołem "Wilków". Jednak goście nie chcieli się poddać bez walki. Fatalnie w drużynie gospodarzy prezentował się Dante, niezbyt pewnie grał Neuer. Obaj panowie z ulgą oglądali bramkę Thomasa Muellera z 39. minuty. Tuż po przerwie dobre zagranie Lewandowskiego wykorzystał Arjen Robben. To były gorące minuty na obiekcie Allianz Arena. Pięć minut po drugim trafieniu Bayernu do głosu doszli goście. Bramkę zdobył... były piłkarz Bawarczyków- Chorwat Ivica Olić.

Napastnik wykorzystał niefrasobliwość defensorów i efektownym strzałem z narożnika pola karnego nie dał szans na skuteczną interwencję Neuerowi. Kilka minut później goście powinni doprowadzić do remisu. W sytuacji sam na sam z bramkarzem Bayernu znalazł się rezerwowy Wolfsburga - Junior Malanda. 
Pierwszy strzał Belga zdołał jeszcze sparować golkiper gospodarzy. Piłka odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole. Joker piłkarzy Dietera Heckinga mając przed sobą pustą bramkę niemiłosiernie spudłował. Z dwudziestu centymetrów...


W 78. minucie Roberta Lewandowskiego zastąpił Sebastian Rode, który kilka minut później zdobył bramkę. Jednak arbiter gola nie uznał dopatrując się spalonego.
Ostateczni Bayern pokonał Wolfsburg 2-1, ale na pewno trener Bawarczyków ma o czym myśleć. Szczególnie o defensywie, która w piątkowym meczu zagrała bardzo przeciętnie. 



Radość Bayernu po golu na 1-0 (zdj,http://www.przegladsportowy.pl/bayern-wolfsburg-na-zywo-bundesliga-2014-15-na-zywo-,artykul,495025,1,1,2.html)

Wakacje za długie o dziewięć sekund... 

W zupełnie innych nastrojach po pierwszym spotkaniu w sezonie są wicemistrzowie Niemiec.
Borussia, z Łukaszem Piszczkiem w składzie, mierzyła się w szlagierze pierwszej kolejki z czwartą drużyną poprzedniego sezonu, czyli Bayerem Leverkusen. W barwach "Aptekarzy" mieliśmy okazję oglądać byłego (?) reprezentanta Polski - Sebastiana Boenischa. 
Mecz zaczął się niecodziennie. Kiedy tylko zabrzmiał pierwszy gwizdek Denisa Aytekina goście rzucili się do ataku. Efekt był piorunujący. Po dziewięciu sekundach publiczność na Signal Iduna Park zamilkła. Za sprawą rekordowej bramki w historii Bundesligi. Autorem najszybszej bramki w dziejach niemieckiej piłki został napastnik Karim Bellarabi. Dwudziestoczteroletni gracz wykorzystał litanię błędów piłkarzy z Dortmundu. Nie najlepiej interweniował bramkarz Mitchell Langerak. Warto dodać, że asystę przy golu zaliczył wcześniej wspomniany Boenisch. Mecz sam w sobie był bardzo dobry, jednak sytuacji brakowało.
W doliczonym czasie gry drugiej połowy fatalny błąd Erika Durma wykorzystał Karim Bellarabi , który zagraniem do Stefana Kiesslinga zapewnił sobie asystę i tytuł  "Man of the Match".
Po golach w pierwszej i ostatniej minucie Leverkusen pokonało Dortmund 2-0.

Karim Bellarabi (zdj.http://www.przegladsportowy.pl/pilka-nozna/ligi-zagraniczne,najszybsze-gole-w-bundeslidze-bellarabi-kirsten-i-henryk-baluszynski,galeria,1,495593,458.html)




Reszta wyników 1. Kolejki Bundesligii

Hoffenheim 2-0 Augsburg

Szalai '33
Elyounoussi 35

Hannover 96 2-1 Schalke

Prib '67  - Huntelaar'47
Joselu '70

Hertha Berlin 2-2 Werder Brema

Schieber '16'47 - Lukimya '53
                           Di Santo '55

Eintracht Frankfurt 1-0 Freiburg

Seferovic '14

FC Koeln 0-0 Hamburger SV 

SC Paderborn 2-2 FSV Mainz

Kachunga '37      - Okazaki '33
Hunemeler '87       Koo Ja-choel '90+4

Borussia M'gladbach 1-1  VFB Stuttgart

Kramer '90 - Maxim '51

21 sie 2014

Kierunek : Kazachstan, czyli 5 rzeczy, które trzeba wiedzieć przed dzisiejszym meczem Aktobe- Legia.

1. Drużyna bez gwiazd.

5-krotni mistrzowie Kazachstanu to zespół bez wielkich gwiazd. Zawodnikiem najbardziej doświadczonym w drużynie prowadzonej przez Władimira Gazzajewa jest 107- krotny reprezentant Uzbekistanu pomocnik Timur Kapadze, który w Aktobe gra od dwóch lat. Niezłe CV ma napastnik reprezentacji Armenii Marcos Pizzelli. Urodzony w Piracicabie w Brazylii gracz ma za sobą grę w Kubaniu Krasnodar i Metalurgu Donieck. Obrońca kazachskiego zespołu Robert Arzumanjan zaliczył 11 występów w polskiej Ekstraklasie w barwach Jagielloni Białystok (sezon 2011/2012). Ciekawie prezentuje się też bramkarz Andriej Sidelnikow.

2. Temperatura może sprzyjać gospodarzom.

W Kazachstanie jest bardzo gorąco , temperatury sięgają 30 stopni Celsjusza. To może być atut gospodarzy, którzy są przyzwyczajeni do takich temperatur.

3. Groźni u siebie.

Podobnie jak Legia , Aktobe przystąpiło do rozgrywek el. Ligi Mistrzów. Odpadło ze Steauą Bukareszt, ale u siebie potrafiło zremisować z Rumunami 2-2.

4. To nie żadne ogórki.

W II  rundzie el. LM rozgromili Dinamo Tibilisi 4-0, a ze Steauą odpadli 3-4 . Legioniści rok temu dwukrotnie z Mistrzem Rumunii remisowali.

5. Legia musi wygrać.

Po niekorzystnych decyzjach UEFY i CAS Legia tylko coraz bardziej się rozkręca i rozjeżdża kolejnych rywali. Dziś ma być podobnie.

Transmisja : TVP2, 17:00

Pierre Emerick Spidermeyang !


Borussia Dortmund drugi rok z rzędu pokonała Bayern w meczu o Superpuchar Niemiec. W spotkaniu rozegranym w środę 13 sierpnia. W świetnej formie pokazał się Łukasz Piszczek, który zaliczył asystę przy golu Pierre'a-Emiericka Aubameyanga, który po trafieniu zaprezentował nietypową demonstrację radości. Gabończyk założył.... maskę Spider-Mana (patrz zdjęcie). 
Spotkanie nie stało na bardzo wysokim poziomie, ale napewno nie zawiodło. Piłkarze z Dortmundu imponowali grą pressingiem i przygotowaniem kondycyjnym. Mecz można okrzyknąć starciem zmienników.
W barwach Bayernu brakowało m.in. Francka Ribery'ego i Arjena Robbena. Z kolei w drużynie gospodarzy spotkania (rozgrywanego na Signal Iduna Park) nie zagrali Mats Hummels, Roman Weidenfeller, Marco Reus, Jakub Błaszczykowski, a także wracający do pełni zdrowia Ilkay Gundogan.
Spotkanie lepiej zaczęli podopieczni trenera Kloppa. W 23. minucie po zamieszaniu w obrębie pola karnego najprzytomniej zachował się Henrik Mchitarjan i strzałem z powietrza pokonał Neuera. Goście z Bawarii grali bardzo słabo, a jedyną klarowną sytuację po przerwie zmarnował Robert Lewandowski. Były gracz BVB przegrał pojedynek z Mitchellem Langerakiem. Każdy kontakt z piłką w wykonaniu polskiego napastnika był kwitowany gwizdami. W ekipie Jurgena Kloppa nie zachwycił jedynie pozyskany przed sezonem Ciro Immobile. Król strzelców ubiegłego sezonu w Serie A nie dochodził do wielu sytuacji.
Przed nowym sezonem Bundesligi , który rusza już jutro wiadomo jedno. Walka o mistrzostwo zapowiada się fascynująco . Do Bayernu i Borussi dołączyć mogą kolejne kluby z mistrzowskimi aspiracjami. Bayer Leverkusen i Schalke 04 to kolejni kandydaci do zagrożenia dwóm hegemonom  niemieckiej piłki.
Początek jutro o godzinie 20:30 w Eurosporcie 2 . Mecz Bayern Monachium - VFL Wolfsburg.


VAMOS REAL ! "Królewscy" z superpucharem Europy.

Real najlepszym klubem w Europie

12 sierpnia w Cardiff rozegrano Superpuchar Europy. Mecz nie trzymał może w nieprawdopodobnym napięciu, ale Real pokonał Sevillę 2-0 i uczynił to w dość przyzwoitym stylu. Po dwóch trafieniach Cristiano Ronaldo zwyciężyli zasłużenie. Debiuty w "Królewskich barwach" zaliczyli Toni Kroos i król strzelców ostatniego mundialu- Kolumbijczyk James Rodriguez. Obaj zebrali pozytywne recenzje. 

W barwach przeciwników podopiecznych Ancelottiego zagrał reprezentant Polski Grzegorz Krychowiak.
Były zawodnik Reims zaliczył solidne zawody i może się okazać poważnym wzmocnieniem triumfatora poprzedniej edycji Ligi Europy. 
Niezwykle ciepło na stadionie Cardiff City Stadium powitano Garetha Bale'a, który urodził się właśnie w stolicy Walii. Jednak to nie skrzydłowy z numerem 11 był najjaśniejszą postacią spotkania. Show skradł mu najlepszy piłkarz świata, czyli Cristiano Ronaldo. Portugalczyk dwukrotnie nie dał szans swojemu rodakowi Beto. W 30. minucie po precyzyjnym dośrodkowaniu Bale'a dostawił nogę i otworzył wynik spotkania.
Tuż po przerwie po ładnej akcji i precyzyjnym zgraniu Benzemy CR7 mocnym strzałem ustalił rezultat meczu.
Piłkarze z Andaluzji nie dali kibicom odpowiedzi w jakiej formie jest Iker Casillas. Golkiper Realu nie miał wiele okazji do wykazania się swoimi umiejętnościami. W końcówce meczu dobrą paradą popisał się po strzale Krychowiaka. 

Superpuchar Europy 2014 :

Real Madryt 2-0 Sevilla FC  (Cristiano Ronaldo 30 i 49)

Cristiano Ronaldo ( fot. http://sport.tvp.pl/16414728/cristiano-ronaldo-dal-realowi-superpuchar-europy )













12 sie 2014

Bitwa o Walię, czyli zapowiedź Superpucharu Europy

Dzisiaj w stolicy Walii, Cardiff, odbędzie się 43 edycja Superpucharu Europy. W spotkaniu mającym na celu wyłonienie najlepszej klubowej drużyny Starego Kontynentu zmierzą się dwa zespoły z Hiszpanii - Real Madryt i Sevilla. Pierwszy z tych klubów zdobył w sezonie 2013/2014 Ligę Mistrzów, drugi zaś Ligę Europy. Obie drużyny brały już udział w takich meczach.
"Królewscy" trzykrotnie stawali do walki o to trofeum. Dwukrotnie schodzili z boiska pokonani, odpowiednio przez Chelsea (1998) i Galatasaray (2000). Za trzecim podejściem zdobyli trofeum pokonując w 2002 roku Feyenoord Rotterdam 3-1.
Z kolei piłkarze z Andaluzji w walce o Superpuchar Europy mierzyli się dwukrotnie. Rok po roku. W 2006 roku rozbili Barcelonę 3-0, by w kolejnym roku ulec Milanowi 3-1.

Faworytami spotkania w Cardiff będą triumfatorzy poprzedniej edycji Champions League. Podopieczni Carlo Ancelottiego wzmocnili się przed nadchodzącym sezonem dwoma klasowymi piłkarzami. Na Bernabeu trafili mistrz świata Toni Kroos, a także król strzelców tego turnieju Kolumbijczyk  James Rodriguez. Obaj mają dziś wystąpić od pierwszej minuty. Trzeci z zawodników zakupionych w letniej przerwie to bramkarz Keylor Navas. Golkiper reprezentacji Kostaryki zacznie spotkanie na ławce rezerwowych.

Oto analiza poszczególnych pojedynków potencjalnych "11" w tym spotkaniu :

Bramkarze :

Iker Casillas vs. Beto

Teoretycznie lepszym i bardziej utytułowanym golkiperem jest Casillas. Jednak w ostatnim czasie nie był w najwyższej formie. Słabsza końcówka w Lidze Mistrzów (szczególnie finał), a także słabe występy na Mundialu w Brazyli. Z kolei Beto jest specjalistą od bronienia rzutów karnych.

0-1 PUNKT DLA SEVILLI

Obrońcy:

Daniel Carvajal vs. Coke

Tutaj mamy przewagę po stronie Realu. Carvajal to zawodnik bardziej doświadczony, a Coke to bardziej melodia przyszłości. Zawodnik ze stolicy Hiszpanii wygrywa z rywalem dość wyraźnie.

1-1 PUNKT DLA REALU

Pepe vs. Nicolas Pareja

1-krotny reprezentant Argentyny w Europie gra już 8 lat, ale bardziej doświadczonym piłkarzem jest Pepe. Mimo, że jest tylko o rok starszy. Obaj są groźni pod bramką rywali, ale w obronie lepiej radzi sobie Portugalczyk.

2-1 PUNKT DLA REALU

Sergio Ramos vs. Federico Fazio

Mimo tego, że Fazio jest jednym z najlepszych obrońców w Europie to w starciu z Sergio Ramosem wypada nieco słabiej. Podobnie jak Pareja także Fazio jest Mistrzem Olimpijskim z Pekinu.
Obaj niezwykle niebezpieczni pod bramką rywali. Jednak Ramos jest zawodnikiem zwrotniejszym od "wieżowca" (Fazio ma 195 cm) z Argentyny.

3-1 PUNKT DLA REALU

Fabio Coentrao vs. Alberto Moreno

Moreno po tym meczu przenosi się do Liverpoolu. Jest jednym z najzdolniejszych obrońców młodego pokolenia w Europie. Coentrao w poprzednim sezonie grał bardzo mało, ale końcówka sezonu wyśmienita (fenomenalne występy z Bayernem w półfinałach LM). Jednak na mundialu nabawił się urazu i nie wiadomo w jakiej jest formie.

3-2 PUNKT DLA SEVILLI

Luka Modrić vs. Grzegorz Krychowiak

Polak to nowy nabytek Sevilli. Ceniony we Francji dopiero zaczyna swoją przygodę w Hiszpanii.
Modrić jest jednym z najlepszych piłkarzy na swojej pozycji w Europie.


4-2 PUNKT DLA REALU


Toni Kroos vs. Daniel Carrico

Portugalczyk to nominalny środkowy obrońca. Toni Kroos jest typowym playmaykerem, ale nieźle radzi sobie na pozycji "szóstki". Mistrz świata ma dopiero 24 lata a już jest cenionym pomocnikiem. Być może najlepszym na świecie. Carrico jest starszy o 2 lata, ale ma się czego uczyć.

5-2 PUNKT DLA REALU

Gareth Bale vs. Iago Aspas

Walijczyk zagra na swoim stadionie. Urodził się w Cardiff. Specjalista od finałów. Jego gole dały triumfy w finałach : Copa del Rey i Champions League. Aspas jest o 2 lata starszy, ale do klasy Bale'a sporo mu jeszcze brakuje. 

6-2 PUNKT DLA REALU

James Rodriguez vs. Denis Suarez

Obaj młodzi. James - rocznik 1991, Suarez- rocznik 1994. Zawodnik z Kolumbii jest już ograny na boiskach Europy. Za Rodriguezem przemawia fakt korony króla strzelców.

7-2 PUNKT DLA REALU

Cristiano Ronaldo vs. Vitolo

Za Cristiano przemawia wszystko. Tylko jak się będzie prezentował po problemach z kontuzją... 
Mimo tego wyraźnie wygrywa starcie z zawodnikiem Sevilli.

8-2 PUNKT DLA REALU

Karim Benzema vs. Carlos Bacca

Benzema jest czołowym europejskim snajperem. Jest jednak mało skuteczny. Marnuje dużo sytuacji. Ma ich jednak tak dużo, że zawsze coś strzeli. Z kolei Bacca jest egzekutorem, który wie gdzie i kiedy się znaleźć.


9-3 REMIS



PODSUMOWANIE:

Teoretycznie Real bez problemu powinien wygrać. No ale......
To jest finał, a finały rządzą się swoimi prawami. Możliwa jest nawet dogrywka.
Ja mimo wszystko przewiduję ładny finał z dużą ilością bramek. Sądzę, że Real wygra ten mecz.
Sevilla nie jest jednak bez szans. Zapowiada się wspaniały mecz.


TRANSMISJA TVP1, CANAL+ SPORT od 20:45


8 sie 2014

Legia poza Champions League , czyli futbolowe jaja.

Pisząc ten artykuł nie ukrywam smutku. Ale od początku.
12 grudnia ubiegłego roku i mecz Apollon Limassol-Legia Warszawa.
Bartosz Bereszyński za niesportowe zachowanie otrzymuje czerwoną kartkę.

W konsekwencji musi pauzować 3 mecze w europejskich pucharach. 
No i fizycznie Legionista taką karę obył, ale nie był zgłoszony do poprzednich spotkań z irlandzkim St.Patrick.
W statucie UEFA jest jednak zapis, że aby zawodnik mógł odbyć karencję musi być zgłoszony do kadry meczowej. 

Cóż ciężko cokolwiek mówić o decyzji UEFY , ale moim zdaniem to zwykłe złodziejstwo.
Tak, nie bójmy się tego mówić. Dla tej "bandy z Nyonu" ważniejsza jest kasa, a nie sportowa rywalizacja fair play. Czy ktoś pomyślał o jednej rzeczy? W 2010 roku w eliminacjach LE (4 rundzie) Debrecen (węgierski zespół) pokonał 4-1 Litex Łowecz. Bulgarzy wnieśli skargę, twierdząc że zawodnik rywali nie był był uprawniony do gry w tym  meczu. Ostatecznie Debrecen dostał karę, ale finansową. Wynosiła ona 15 tysięcy euro.
Zastanówmy się, czy gdyby Legia grała z jakimś mało renomowanych klubem to dostałaby za swój co by nie mówić groteskowy wybryk walkower?
Oczywiście, że nie! 
Celtowie od kilku lat grają w elitarnej Lidze Mistrzów.  UEFIE jest na rękę awans teoretycznie mocniejszego klubu. 
Sportowo to Polacy byli lepsi! I to o klasę!

Pokonali Szkotów 6-1 w dwumeczu, no ale cóż co to obchodzi naszą kochaną europejską federację?
Która PODOBNO nawołuje do poszanowania, do respektu. Mało tego w wielu kampaniach pojawia się hasło "FAIR PLAY GAME".

Ludzie jakie fair play?
W sumie nie obchodzi mnie fakt samego "przewinienia", które no było idiotycznie głupie, wręcz irracjonalne!
Bereszyński zagrał w sumie 4 minuty. Kogo obchodzi, że jego obecność nie wpłynęła na wynik spotkania?

Szczerze nie wiem czy "Bereś" zaliczył choć jeden kontakt z piłką.
I nie łudźmy się już ile to lat bez naszego klubu w elicie.

Jakie to ma znaczenie czy 5 czy niemal 20?
Myślę sobie, że gdyby Celtic miał odrobinę honoru zrzekł by się gry w el.LM na rzecz Legii.
No ale...
Cóż "sorry takie mamy przepisy" mogłaby rzec UEFA..

6 sie 2014

Dwa Michały awans dały. Legia gra da(L)ej !

Bez transmisji, ale z nadziejami...

Rewanżowe  spotkanie Legii Warszawa z Celtikiem Glasgow daje nadzieję na lepsze jutro.
Po pierwszym meczu wygranym przez mistrzów Polski aż 4-1 zdecydowanym faworytem konfrontacji są podopieczni Henninga Berga.
Piłkarze z Łazienkowskiej mają sporą zaliczkę, ale muszą pamiętać, że Celtowie wiedzą jak odrabiać straty w meczach rewanżowych. Przed rokiem po porażce w Kazachstanie z Szachtiorem Karaganda 0-2 niewiele osób dawało Szkotom szansę na awans do Champions League . Ci zaskoczyli krytyków i pokonali piłkarzy z nieco egzotycznego kraju 3-0 . Ten wynik oczywiście dał promocję Celtikowi.
Dziś taki rezultat także promował by mistrzów Szkocji.

Spotkania nie obejrzą jednak polscy kibice. Władze Celtiku nie chciały sprzedać praw do transmisji Telewizji Polskiej, która pokazywała pierwsze spotkanie. Oficjalnie dlatego, że Szkoci chcieli zapełnić cały stadion kibicami, którzy w razie transmisji mogli by pozostać w domach i za pośrednictwem telewizji oglądać mecz.
Ostatecznie spotkanie będzie pokazywane jedynie przez stronę internetową Celticu Glasgow.
Pozostaje nam śledzić relacje tekstowe na rozmaitych portalach sportowych.
No i oczywiście trzymać kciuki za polski zespół!
Do boju Legio!

http://www.polsatsport.pl/pilka-nozna/liga-mistrzow/postawic-kropke-nad-i.-legia-walczy-z-celtikiem-o-lige-mistrzow.html#.U-JxTtItLXs

http://www.przegladsportowy.pl/pilka-nozna/ekstraklasa,celtic-glasgow-legia-warszawa-na-zywo-liga-mistrzow-na-zywo,artykul,490566,1,721.html

http://sport.tvp.pl/16338022/pilka-nozna/liga-mistrzow/aktualnosci/celtic-glasgow-legia-warszawa-liveblog


2 sie 2014

Wystartowała pierwsza liga. Zapowiedź sezonu 2014/15.

Po ekstraklasie przyszedł czas na pierwszą ligę Tydzień po starcie najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju swoje rozgrywki rozpoczęła pierwsza liga.
Nadchodzący sezon zapowiada się niezwykle ciekawie. Kadrowo najlepiej wygląda chyba zespół Zagłębia Lubin. Spadek z ekstraklasy był dla lubinian szokiem. Teraz wydają się być głównym faworytem do awansu na boiska T-Mobile Ekstraklasy.
Jednak konkurencja łatwo pola nie odda. Swoje ambicje już w poprzednim sezonie potwierdziły Arka Gdynia i GKS Katowice. Po drugim ze spadkowiczów- Widzewie Łódź- także można się spodziewać walki o powrót do grona szesnastu najlepszych drużyn w Polsce. Podopieczni trenera Tylaka dysponują młodym zespołem, ale mogą sprawić miłą niespodziankę swoim kibicom.
W porównaniu z poprzednim sezonem najbardziej osłabił się Dolcan Ząbki. Z klubu odszedł trener Robert Podoliński, a wraz z nim król strzelców poprzedniego sezonu Dariusz Zjawiński. Obaj podpisali kontrakty z Cracovią.
Ciekawie zapowiada się też rywalizacja beniaminków pierwszej ligi.
Szczególnie interesującym zespołem wydaje się być Drutex Bytovia Bytów. Jej trenerem jest były selekcjoner reprezentacji Polski - Paweł Janas, a jednym z zawodników znany z boisk ekstraklasy Daniel Gołębiewski.
Kolejny z beniaminków- Wigry Suwałki- także ma w swoich szeregach ligowego weterana, czyli Tomasza Jarzębowskiego.
Zapowiada się pasjonujący sezon.
Ciekawy jestem kto na finiszu okaże się najlepszy i powróci do elity.

Płacz kibicu na okoliczność taką...

Po efektownej wygranej Legii z Celtikiem już kolejnego dnia zostaliśmy sprowadzeni na ziemię.
Lech przegrał w Islandii 0-1. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zespół jest złożony z amatorów. Po trzydziestu dwóch latach Poznaniacy znów zawitali na wyspę położoną na Oceanie Atlantyckim.
Wtedy, po golu Partyńskiego, pokonali IB Vestmannaeyja. Drużyna Mariusza Rumaka wczoraj była zespołem lepszym od rywali, ale nie potrafiła wykorzystać sytuacji bramkowych.
Widocznym ubytkiem w zespole "Kolejorza" był brak Kownackiego i Teodorczyka. Jednak to nie może usprawiedliwiać Lechitów!
Powinni to spotkanie pewnie wygrać. Swoje okazje zmarnował chociażby Ubiparip.
Drugi z naszych pucharowiczów w eliminacjach Ligi Europy- Ruch Chorzów bezbramkowo zremisował z faworyzowanymi Duńczykami z Esbjerg. To marne pocieszenie wobec kompromitacji Lecha.
Pozostaje wierzyć, że za tydzień w Poznaniu znów odrobią straty tak jak miało to miejsce w dwumeczu z Nomme Kalju.


30 lip 2014

K(L)ASA ŚWIATOWA

Co za mecz! 
Legioniści nie dali szans Celtom, którzy całą drugą połowę grali w dziesiątkę. Mimo, że to goście otworzyli wynik spotkania to Mistrzowie Polski byli o klasę lepsi od rywala. Swój kolejny fantastyczny mecz zagrał Miro Radović dwukrotnie pokonując Forstera. Po przerwie Legia miała mnóstwo okazji. Nie wykorzystane szanse Żyry, a przede wszystkim....... dwa karne Vrdoljaka mogły jeszcze bardziej upokorzyć renomowanych wyspiarzy. Po główce Żyry i bramce rezerwowego Koseckiego Legia zwyciężyła 4-1.
Mało kto wierzył w taki wynik. Gospodarze wykorzystali fatalną dyspozycję gości i na dobrą sprawę mogli wygrać różnicą pięciu lub nawet sześciu bramek!
O rewanż można raczej być spokojnym. Piłkarze Henninga Berga muszą zagrać podobnie co w dzisiejszym meczu. Uważnie w obronie i odważnie w ofensywie. Jeśli zdobędą choć jednego gola pogrzebią i tak nikłe szanse graczy Ronnego Deili na awans do play-offów.
Jutro mecze w lidze europy, a więc kolejna dawka emocji.
Coś czuje, że to będzie "polski" tydzień w Europie!

Nie taki Celtic straszny jak go malują

Dziś pierwsze starcie mistrza Polski w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów.
Warszawianie po pokonaniu półamatorów z St.Patrick's odbili się od dna. W lidze odrobili straty w meczu z Cracovią i zwyciężyli przy Kałuży.
Jednak to spotkanie z Celtikiem odda prawdziwą wartość drużyny prowadzonej przez Henninga Berga.
Rywale są faworytami, ale paradoksalnie to może tylko pomóc graczom ze stolicy Polski.
Mimo, że podopieczni Ronnego Deili od lat (po karnym zdegradowaniu Rangersów) dominują w Scottish Premier League, to właśnie brak konkurenta na krajowym podwórku jest dla Celtów nie lada problemem.
Ostatnio przekonał się o tym były trener Neil Lennon, który po wywalczeniu czwartego tytułu mistrzowskiego zrezygnował z prowadzenia drużyny z powodu...... brak konkurencji w lidze.
Drużyna z Glasgow regularnie kwalifikuje się do fazy grupowej CL, ale zazwyczaj odpada już po fazie grupowej. Wyjątkiem jest sezon 2012/13, kiedy Celtic wyszedł z grupy i w 1/8 finału przepadł w starciu z Juventusem. 
Dziś drużyna z Celtic Park nie ma w swoim składzie wielkich gwiazd. Wyróżniającym zawodnikiem jest bramkarz Fraser Forster, który pojechał z reprezentacją Anglii na mundial w Brazylii. Atutem Szkotów jest solidna obrona z reprezentantami swoich krajów - Ambrose ( Nigeria) i Izaguirre (Honduras).
Tuż przed zakończeniem sezonu Celtowie stracili jedyną gwiazdę europejskiego formatu, którą mieli w swoich szeregach. Mowa oczywiście o napastniku z Grecji- Giorgiosie Samarasie.
Piłkarz z Hellady nie przedłużył wygasającego kontraktu i został wolnym zawodnikiem.
Jednak to by było na tyle. W zespole prowadzonym przez Delię brakuje rozpoznawalnych graczy.
Choćby takich, których miał do dyspozycji kilka lat temu Gordon Strachan. Wtedy mówiło się o "Bandzie z Glasgow" czy o "The Boys". Stara gwardia w składzie z Arturem Borucem, Maciejem Żurawskim czy Shunsuke Nakamurą potrafiła walczyć jak równy z równym z takimi potęgami jak włoski Milan.
Teraz ciężko sobie to wyobrazić.......
Mam wrażenie, że po losowaniu kibice Legii się nieco wystraszyli. Pytanie, czego?
Szkoci straszą samą nazwą, a po dawnej potędze nie ma już śladu. Celtic jest w zasięgu Legii i byłbym bardzo zaskoczony, gdyby Warszawianie przegrali gładko oba meczu. Właśnie w tym momencie drużyna trenera Berga może pokusić się o sprawienie niespodzianki. Jak powiada przysłowie "Na dwoje babka wróżyła", ale zostawiając "babkę" w spokoju sądzę że Legia pokona dzisiaj Celtic.
Kluczowe będą pierwsze minuty. Celtic będzie prowadził grę, ale gospodarze spotkania, które odbędzie się przy Łazienkowskiej powinni zagrać agresywnie i wykorzystywać swoje szanse. Bo tych z pewnością nie będzie zbyt dużo.

Transmisja: TVP1 , 20:45

22 lip 2014

Transferowy szał

 Wakacje to nie tylko czas wypoczynku. Prezesi i działacze klubów głowią się nad tym kogo sprowadzić do zespołów. Mimo, że jeszcze nie mamy połowy okienka transferowego, to dokonało się już kilka spektakularnych transferów. W momencie pisania tego artykułu gwiazdka mundialu, James Rodriguez, jest prezentowany jako nowy "Galactico" w Realu Madryt. Suma transferu wynosi około 80 milionów euro! Jest to wydatek wręcz astronomiczny. Florentino Perez przyzwyczaił nas już do takich transferów. Gareth Bale, Cristiano Ronaldo, Kaka, czy wcześniej David Beckham, Zinedine Zidane, Luis Figo i inni z "pierwszej ery" ekscentrycznego prezesa w ekipie "Królewskich".
Nie ma wątpliwości, że od początku sezonu wymagania wobec "Hamesa"  będą ogromne. Cóż, cena zobowiązuje...
Podobnie rzecz ma się w przypadku Luisa Suareza. Popularny "El Pistolero" przechodzi do największego rywala Realu - Barcelony. Urugwajczyk przez cztery miesiące będzie odbywał karę za ugryzienie Giorgio Chielliniego podczas mundialu. Nie przeszkodziło to włodarzom katalońskiego wyłożyć 88 milionów funtów na byłego snajpera Liverpoolu.
Jakby tego było mało obaj hiszpańscy potentaci wzmocnili się kolejnymi zawodnikami. Toni Kroos, za 25 milionów euro zasilił Real Madryt, a Marc-Andre Ter Stegen , Claudio Bravo, a przede wszystkim chorwacki rozgrywający Ivan Rakitić podpisali kontrakty z "Azulgraną". Z zespołu "Dumy Katalonii" odeszło także dwóch uznanych graczy.
Chilijczyk Alexis Sanchez został pozyskany przez londyński Arsenal, a Cesc Fabregas przez inny klub ze stolicy Anglii- Chelsea. Podopiecznym Jose Mourinho udało się sprowadzić Diego Costę z Atletico Madryt. Także z tego klubu, z wypożyczenia, powrócił Belg Thibaut Courtois, a oprócz niego brazylijski lewy obrońca Filipe Luis. Były gracz Deportivo ma zastąpić Ashleya Cole'a. 107-krotny reprezentant Anglii na zasadzie wolnego transferu przeszedł do włoskiej AS Romy. Podobnie uczyniła inna legenda "The Blues" Frank Lampard, który rozwiązał kontrakt z zespołem ze Stamford Bridge. Rywale Chelsea też nie próżnują!
Manchester United zakupili Luke'a Shawa z Southampton. Uważany jest on za wielki talent. Podobnie jak defensywny pomocnik rodem z Hiszpanii. To Ander Herrera, który przyszedł z Athleticu Bilbao. Z klubu odeszło trzech doświadczonych obrońców: Patrice Evra do Juventusu, Rio Ferdinand do QPR, a wieloletni kapitan zespołu klubu Nemanja Vidić do Interu Mediolan.
Robert Lewandowski to nasz swoisty bohater tego okna. Zawodnikiem Bayernu Monachium jest od 1 lipca, a zaledwie kilka dni później ubył mu konkurent. Mario Mandzukic za 22 miliony euro został następcą wcześniej wspomnianego Diego Costy w Atletico Madryt.
Z kolei następcą "Lewego" w BVB zostanie Ciro Immobile. Król strzelców poprzedniego sezonu włoskiej Serie A kosztował 25 milionów euro.
Najmniej dzieje się we Włoszech. Do dzisiaj tylko dwa głośne transfery pojawiły się nad Półwyspem Apenińskim. Alvaro Morata, który był tylko rezerwowym w Realu Madryt za 20 milinów euro zasilił szeregi "Starej Damy" z Turynu. Będący w kryzysie Milan zatrudnił niezadowolonego ze swojej pozycji w PSG Jeremy'ego Meneza.
Jeden z najdroższych transferów lata został dokonany nieco w cieniu pozostałych. Jest to spowodowane tym, że jego bohater jest obrońcą. Mowa o Davidzie Luizie. Brazylijczyk za 50 milionów euro z Chelsea przeszedł do Paris Saint-Germain.

To dopiero początek. Jeszcze kilka gorących nazwisk na rynku może zmienić klubowe barwy.
Bramkarze Keylor Navas, David Ospina, Guillermo Ochoa. Obrońcy Daley Blind i Bruno Martins Indi. To tylko wierzchołek góry lodowej, a właściwie transferowej.
Do 31 sierpnia będziemy śledzić poczynania na rynku transferowym.
Jednego można być pewnym. Będzie gorąco tego lata!

13 lip 2014

Jedyny puchar.

Jeden puchar, który jest obsesją wszystkich. 32 zespoły co 4 lata stają do walki o najważniejsze trofeum w piłce nożnej. Dziś, 13 lipca 2014 roku, kiedy na placu boju pozostały już tylko dwa najlepsze zespoły nie ma miejsca na błąd. Oba kraje, Niemcy i Argentyna, są bardzo blisko, ale wciąż daleko od upragnionego pucharu. "Albicelestes" po raz piąty zagrają w finale mundialu. Zwyciężyli dwukrotnie- w 1978 i 1986 roku . Z kolei drużyna naszych zachodnich sąsiadów już po raz ósmy zmierzą się w meczu o złoto. Wygrali trzy razy ( 1954,1974,1990). Dzisiejsze spotkanie będzie ich trzecim meczem w finale mistrzostw. To jedyna taka para w historii. W poprzednich dwóch finałach po razie zwyciężyły oba zespoły. W 1986 roku na mistrzostwach świata w Meksyku, Argentyna pokonała Europejczyków 3-2. Cztery lata później lepsi okazali się Niemcy, którzy po bramce Andreasa Brehme z rzutu karnego zdobyli swój trzeci puchar świata.
Oba zespoły na boiskach w Brazylii przeżywały wzloty i upadki. Niemcy niemiłosiernie męczyli się w pierwszym meczu fazy pucharowej z Algierią. Bramki strzelili dopiero w dogrywce, a od katastrofy uratował ich fenomenalnie broniący Neuer. Podopieczni Loewa na mundialu zagrali dwa wybitne spotkania- z Portugalią i Brazylią. W pierwszym z nich zwyciężyli 4-0, pozbawiając Cristiano Ronaldo i spółkę złudzeń. Jednak to co zdarzyło się w meczu półfinałowym przeszło wszelkie oczekiwania. Gospodarze turnieju przekonali się jak brutalna i bezwzględna jest piłka nożna. Przegrali z kretesem 1-7. Brazylijczycy po drugim golu byli bardzo zdekoncentrowani i skonsternowani tym co się stało. Ekipa "die Mannschaft" bezlitośnie wykorzystała błędy Canarinhos.
Zupełnie inną drogę do finału przebyła drużyna Alejandro Sabelli.
Bez fajerwerków wygrała dość przeciętną grupę. W fazie pucharowej błysnęli Di Maria, a także Higuain, dając awans do półfinału. W nim doszło do rzutów karnych. Holendrzy dwukrotnie przegrywali pojedynki z Romero. Południowcy byli bezbłędni i to oni awansowali do wielkiego finału.
Gdyby rozkładać grę obu zespołów na czynniki pierwsze to faworytem wydają się być Niemcy.
Świetnie zgrani ( reprezentacja oparta na sześciu lub niekiedy siedmiu graczach Bayernu Monachium), tworzący wybuchową mieszankę młodości z doświadczeniem. Notorycznie zawodząca ekipa przeżywa swój najlepszy turniej od dawna. Toni Kroos jest liderem z prawdziwego zdarzenia. Defensywą kieruje elegancko grający Hummels. Ostatnią ostoją zespołu jest wcześniej wspomniany Neuer.
Niemcy nie są jednak zespołem bez wad. Największą zagadką pozostaje lewy obrońca Europejczyków- Benedikt Hoewedes. Kapitan Schalke 04 Gelsenkirchen do tej pory grał solidnie, ale też nie miał zbyt wymagających rywali przeciwko sobie. Mało zwrotny Boateng może przegrywać pojedynki z szybkimi napastnikami Argentyny.
Ci mają po swojej stronie Lionela Messiego, który w każdej chwili jest w stanie zmienić wynik meczu. W półfinale gracz Barcelony został skutecznie zneutralizowany przez Nigela de Jonga. Dziś podobne zadanie dostanie od Loewa Sami Khedira.
Co ciekawe oba zespoły mierzyły się w poprzednich dwóch edycjach mistrzostw świata. Na mundialu w Republice Południowej Afryki w meczu ćwierćfinałowym Niemcy brutalnie rozprawili się z zespołem prowadzonym wówczas przez Diego Maradonę. 4-0 było najmniejszym wymiarem kary. Osiem lat temu na mundialu.... w Niemczech, także w 1/4 finału wygrali gospodarze tamtego turnieju, mimo że po golu Ayali przegrywali 0-1. Wyrównał Miroslav Klose, a w rzutach karnych Jens Lehmann zatrzymał wspomnianego Ayalę i Estebana Cambiasso.
Wątków historycznych więc nie brakuje.
To spotkanie będzie jednak wyjątkowe. Dziesiąty finał pomiędzy zespołami z Europy i Ameryki Południowej. Wagę spotkania pokazuje tytuł sobotniego wydania "Przeglądu Sportowego" .
"Jeden puchar, by wszystkimi rządzić". Ten mecz będzie krwawą wojną. Oba teamy będą walczyć "na śmierć i życie".
Jak powiedział jeden z najwybitniejszych trenerów futbolu : "Finałów się nie gra, finały się wygrywa".
Jedno jest pewne ten mecz będziemy wspominać długo, jako jeden z najlepszych w historii mistrzostw świata. O 21 czasu polskiego świat wstrzyma oddech. W centrum świata będzie Rio de Janeiro. Najważniejszym miejscem na Ziemi legendarna Maracana, czyli Estadio Mario Filho.
Początek transmisji od 20:25 w TVP1

10 lip 2014

Holenderskie Bezkrulewie





Bohater Argentyny - Sergio Romero
I prawie wszystko jasne. W finale z Niemcami zmierzą się Argentyńczycy. Czy jednak stało by się tak, gdyby Louis van Gaal "trzymał" sobie w zapasie jedną zmianę na wprowadzenie Tima Krula?
Golkiper Newcastle, który w ćwierćfinale obronił dwa rzuty karne stał się bohaterem narodowym w Holandii. Jasper Cillessen, podstawowy bramkarz "Oranje", nigdy nie obronił w swojej karierze "jedenastki". Nie inaczej było wczoraj. Tylko przy strzale Maxi Rodriugueza wyczuł intencje strzelca i  "rzucił" się w odpowiednią stronę. Futbolówka prześlizgnęła się mu po rękach, ale po chwili zatrzepotała w siatce. Zupełnie inną rolę w tym spotkaniu odegrał argentyński bramkarz Sergio Romero. Dwukrotnie wygrał pojedynki, odpowiednio z Ronem Vlaarem i Wesleyem Sneijderem, wprowadzając "Albicelestes" do pierwszego finału mundialu od 24 lat. W nim Argentyńczycy nie będą faworytami. Ich rywale, Niemcy, przez całe mistrzostwa są w dobrej, a co ważne stabilnej dyspozycji. Mało tego, będą mieli jeden dzień więcej na regenerację ( grali we wtorek), a także zdecydowanie więcej sił , ponieważ w spotkaniu półfinałowym z Brazylią grali 90 minut. A na dobrą sprawę po pół godzinie mogli być pewni awansu do finału.
To będzie wspaniały pojedynek. Nikt nie ma wątpliwości, że aby pokonać Niemców, piłkarze Alejandro Sabelli będą musieli zagrać swój najlepszy mecz na tegorocznym czempionacie. Ciężko cokolwiek wyrokować, ale Niemcy zagrają tak jak nas do tego przyzwyczaili. Konsekwentnie w obronie i skutecznie w ataku. Nie wiadomo czy w barwach  "Albicelestes" zobaczymy Angela Di Marię. Wczoraj do gry wrócił inny gwiazdor Sergio Aguero. Aby myśleć o zdobyciu trzeciego tytułu mistrza świata, Argentyna musi poprawić skuteczność. Bo jeśli podopieczni Joachima Loewa znajdą słaby punkt w defensywie Latynosów to stratę bramki trudno będzie obronić. Zapowiada się fascynujący mecz z kosmicznymi pojedynkami gigantów. Manuel Neuer kontra Lionel Messi. Sergio Romero kontra Thomas Mueller. Javier Mascherano kontra Bastian Schweinsteiger.
A Holandii pozostaje gorycz porażki. W sobotę w Brasilii zagrają "tylko" o brązowy medal z gospodarzami turnieju. Widać jednak, że "Oranje" to melodia przyszłości. Świetna trójka środkowych obrońców : De Vrij, Martins Indi i Vlaar ma odpowiednio 22 i 29 lat. Boczni defensorzy Blind i Janmaat 23 i 24 lata. Bramkarz Cilessen- 24. Zespół ten, już ze sporym doświadczeniem, może być jednym z poważniejszym kandydatów do medalu już podczas Mistrzostw Europy w 2016 roku. 

Radość Argentyńczyków po zwycięskim rzucie karnym Maxi Rodrigueza.

9 lip 2014

Półfinały mundialu . Akt drugi




Alejandro Sabella

















Dziś drugi półfinał mundialu. Holendrzy zmierzą się z Argentyną. Spotkanie zapowiada się niezwykle fascynująco. Obie drużyny mają w swoich szeregach wielkie gwiazdy. Po jednej stronie Robben i van Persie, po drugiej Messi i Higuain. Jednak kluczowe znaczenie dla przebiegu dzisiejszego spotkania może mieć taktyka obrana przez selekcjonerów obu reprezentacji. "Cwany lis" Louis van Gaal pokazał swoje nieprzeciętne zdolności strategiczne. "Pokerowa zagrywka" z wprowadzeniem na boisko pod koniec dogrywki meczu z Kostaryką bramkarza Tima Krula dała Holendrom awans do najlepszej czwórki turnieju. Van Gaal, który po raz drugi w karierze prowadzi "Oranje", ma zdecydowanie więcej powodów do zadowolenia niż po swoim pierwszym podejściu. Wtedy "Pomarańczowi" nie zdołali awansować do finałów w roku 2002. Teraz sporo osób miało wątpliwości jak poradzi sobie podczas swego pierwszego wielkiego turnieju. Louis rozwiał je po pierwszym spotkaniu z Hiszpanią, gdy rozbił podopiecznych Vincente Del Bosque 5-1.
Zupełnie inną osobą jest szkoleniowiec Argentyny. Alejandro Sabella stał się kozłem ofiarnym po pierwszym, dramatycznie słabym meczu z Bośnią i Hercegowiną. Jednak to on a nie poprzednicy : Diego Maradona, Jose Pekerman, Marcelo Bielsa, Daniel Pasarella awansował do półfinału mundialu. Pierwszego od 24 lat. Warto wiedzieć, że Argentyna półfinałów nie przegrywa. 
Kto dziś okaże się lepszy? Argentyna gra w Dzień Niepodległości. To kolejny pretekst do tego aby zwyciężyć "Oranje".  Ci zagrają z Nigelem de Jongiem w składzie, który miał już nie zagrać do końca mundialu. "Albicelestes" nie skorzystają z usług Angela di Marii, który oprócz Messiego "ciągnął" argentyński wózek. 
Faworyta nie ma. Świat jest podzielony. Początek spotkania za około godzinę w TVP1







Mineirazo, czyli Quo vadis Brasil ?




Miroslav Klose- autor 16 goli w swoich czterech mundialach

To co wczoraj wydarzyło się na Estadio Mineirao w Belo Horizonte jest nie do pomyślenia.
Niemcy rozbili Brazylię 7-1 i awansowali do wielkiego finału mistrzostw świata.
Początek spotkania paradoksalnie należał do gospodarzy turnieju. Jednak na dobrą sprawę podopieczni Loewa przez pierwsze dziesięć minut "badali" przeciwnika. Kiedy Thomas Mueller zdobył pierwszą bramkę w tym spotkaniu, a swoją piątą w turnieju, w oczy "Canarinhos" zajrzał strach.
Było pewne, że piłkarze z Europy wykorzystają ten fakt. Brazylijczycy prawdziwy koszmar przeżyli od 23 do 29 minuty. Drużyna niemiecka zaaplikowała w tym czasie "Selecao" cztery gole. Na 2-0 podwyższył Miroslav Klose, stając się jednocześnie najbardziej bramkostrzelnym zawodnikiem w historii mistrzostw.
Kolejne trafienia były dziełem najlepszego na boisku Toniego Kroosa. Dzieła zniszczenia dopełnił Sami Khedira. Po przerwie Scolari próbował ratować się od większego kataklizmu. Wprowadził na boisko Paulinho i Williama, którzy mieli ratować honor zespołu. Grający nieudolnie w obronie piłkarze Luiza Felipe Scolariego byli nieskuteczni. Swoje szanse zmarnowali Paulinho i Ramires.
Niemcy nie znali litości. Dwie bramki rezerwowego Andre Schurrle kompletnie pogrzebały Brazylię.
Gdyby nie fakt, że Europejczycy w drugiej połowie nie grali z mniejszą agresją to wynik mógłby być nawet dwucyfrowy.
Pytanie retoryczne, które należy zadać. Czy Brazylia w sobotę będzie w stanie się podnieść i powalczyć o brązowy medal? 
Szczerze można w to wątpić. Gra "Canarinhos" nie zachwycała przez cały turniej.
Ta drużyna nie była jeszcze gotowa na taki sukces. Dla Julio Cesara, czy Freda był to prawdopodobnie ostatni mundial. Fani Brazylii są smutni. Ale "The show must go on".
Dziś drugi półfinał, pomiędzy Holandią,a Argentyną. Czy będzie finał europejski?
Początek spotkania o 22:00 w TVP1.

8 lip 2014

Historia pojedynków niemiecko-brazylijskich.

Zespoły o kompletnie różnych charakterystykach. Bez wątpienia jedne z najbardziej utytułowanych w historii futbolu reprezentacyjnego. Dzisiejsze spotkanie pomiędzy Niemcami, a Brazylią będzie dopiero ich drugim na mistrzostwach świata. Pierwsze miało miejsce 30 czerwca 2002 roku w Jokohamie. Był to jednocześnie finał azjatyckiego mundialu. "Canarinhos" po dwóch trafieniach Ronaldo zwyciężyli, zdobywając swój piąty tytuł mistrzów świata.
Od tego czasu sporo się zmieniło w realiach obu reprezentacji. Brazylijczycy swój udział w dwóch kolejnych mundialach kończyli w ćwierćfinale. Na czempionacie w 2006 roku, rozgrywanym notabene w Niemczech, ulegli 0-1 Francuzom , a w 2010 roku w Republice Południowej Afryki po porażce 1-2 z Holandią. Z kolei Niemcy na dwóch poprzednich mistrzostwach zdobywali brązowe medale.
Już teraz są autorami rekordu. Jeszcze żadnej reprezentacji nie udało się awansować do półfinału w czwartych kolejnych mistrzostwach świata. Aż do tego roku. Ekipa trenera Loewa  chce jednak osiągnąć znacznie więcej. Zdobyć trofeum. Pierwsze, od czasu wygrania Mistrzostw Europy w roku 1996.
Historia meczów pomiędzy zespołami, które dziś o 22:00 czasu polskiego wyjdą na murawę stadionu Mineirao w Belo Horizonte sięga 1963 roku. W Hamburgu Brazylia zwyciężyła RFN 2-1.
Gdyby brać pod uwagę mecze "Canarinhos" z RFN i Niemcami łącznie, to reprezentacje te rozegrały przeciwko sobie 21 spotkań. Bilans jest korzystny dla gospodarzy tegorocznego mundialu. 12 meczów zakończyło się wygraną "Selecao", podczas gdy Europejczycy zwyciężyli zaledwie 4 razy.
Ostatni raz , 11 sierpnia 2011 roku, lepsza okazała się drużyna Joachima Loewa. Po golach Schweinsteigera, Goetzego i Schurrle ograli Brazylijczyków, dla których gole strzelali Robinho i Neymar.
Kto dziś okaże się lepszy?
Czy David Luiz będzie liderem z prawdziwego zdarzenia?
Jak na grę Brazylii wpłynie brak Neymara i Thiago Silvy?
Czy Niemcy wreszcie awansują do finału Mistrzostw Świata?

Początek transmisji o 21:25 w TVP2.

7 lip 2014

Umarł król, niech żyje król !

W dniu dzisiejszym, o godzinie 17:15, ze szpitala im. Gregorio Maranona nadeszła tragiczna informacja.
W wieku 88 lat zmarł Alfredo Di Stefano. Legenda światowego futbolu. Ikona Realu Madryt.
Jeden z najwybitniejszych futbolistów, jakich kiedykolwiek nosiła Ziemia.
Dwa dni temu, dzień po swych osiemdziesiątych ósmych urodzinach trafił do szpitala po zatrzymaniu krążenia.
Był w stanie ciężkim, ale określanym jako stabilnym. Przez ten czas pozostawał w stanie śpiączki farmakologicznej.
Nie ma wątpliwości, że Di Stefano pozostanie zapamiętany jako zawodnik fenomenalny.
Gracz wybitny, który doprowadził Real Madryt do największych sukcesów w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku,
Ośmiokrotnie zdobył mistrzostwo Hiszpanii, aż pięć razy święcił triumfy w Pucharze Mistrzów. Razem z Ferencem Puskasem tworzył zabójczy duet napastników, przed którymi drżała cała piłkarska Europa. Mimo wspaniałych osiągnięć klubowych, Di Stefano nigdy nie wystąpił na mistrzostwach świata. Co ciekawe, grał aż w trzech reprezentacjach.
Ani w barwach Argentyny i Kolumbii, a nawet w zespole hiszpańskim, gdzie zaliczył ponad trzydzieści spotkań.
W barwach Realu Madryt w 396 meczach zdobył 307 bramek. W 2004 roku umieszczony przez Pelego na liście 100 najlepszych żyjących piłkarzy. Był honorowym prezesem klubu ze stolicy Hiszpanii
Człowiek, który za życia stał się legendą.
Alfredo Di Stefano
Futbolowy świat nigdy nie zapomni tego, co uczynił dla rozwoju tej dyscypliny na całym świecie.

6 lip 2014

Krul jest tylko jeden, czyli analiza półfinalistów mundialu

Znamy już komplet półfinalistów mundialu w Brazylii. W sumie bez zaskoczeń.
Niemcy, Brazylia  i Argentyna od początku czempionatu byli uznawani za największych faworytów do odgrywania głównych ról w tym turnieju. Holendrzy po spotkaniu z Hiszpanią, wygranym 5-1, także mieli prawo myśleć o udanej imprezie. Jednak obiektywnie patrząc na mecze ćwierćfinałowe,to tylko drużyna Joachima Loewa bez większych kłopotów awansowała do najlepszej czwórki turnieju.
Brazylijczycy, mimo że zagrali najlepszy swój mecz na mundialu, nie przekonali swoją grą ekspertów i obserwatorów. Z pomocą sędziego Vellasco Carballo zdołali  "dowieść" wynik 2-1 do końca spotkania. Stracili jednak dwa bardzo ważne ogniwa- Neymara, brutalnie sfaulowanego przez Camilo Zunigę, a także kapitana Thiago Silvę, który złapał dość głupią żółtą kartkę, wykluczającą go z gry w półfinale
Przez całe mistrzostwa mieli dużo szczęścia. Rozpoczynając na spotkaniu z Chorwacją, gdzie arbiter z Japonii podyktował  gospodarzom "karnego z kapelusza", a kończąc na meczu w 1/8 finału przeciwko Chile. Gdyby w 120 minucie meczu Mauricio Pinilla trafił kilka centymetrów niżej to "Canarinhos" odpadli by z turnieju. W rzutach karnych Brazylijczycy mylili się dwukrotnie, jednak Chile nie wykorzystało jednej jedenastki więcej i zakończyło swój jakże udany występ na mundialu.
Niemcy, jak to Niemcy, nie byli efektowni, ale do bólu skuteczni. Może po za spotkaniem z Portugalią, gdzie zachwycali piękną i skuteczną grą. W 1/8 finału nasi zachodni sąsiedzi mierzyli się z Algierią.
Miało być łatwo, szybko i przyjemnie. Algierczycy na złość ekspertom postawili Europejczykom trudne warunki. Momentami byli nawet drużyną lepszą! Kto wie, jak zakończyłoby się to spotkanie, gdyby nie fenomenalne interwencje niemieckiego bramkarza Manuela Neuera. Golkiper Bayernu Monachium niejednokrotnie wychodził po za pole karne, aby uratować swój zespół.
Po szczęśliwie wygranym meczu na podopiecznych Loewa spadła fala krytyki. W grze "Die Mannschaft" trudno było zauważyć coś pozytywnego i dającego nadzieję na dobry wynik w spotkaniu ćwierćfinałowym.
Mecz Niemcy-Francja zapowiadał się na wielką "ucztę" piłkarską, ale bardzo rozczarował.


Dość szybko, bo już w trzynastej minucie padła pierwsza, jak się później okazało jedyna bramka w tym spotkaniu. Gol Matsa Hummelsa (na zdjęciu) ustawił mecz. Francuzi nie mieli pomysłu na sforsowanie dobrze funkcjonującej obrony rywala.
To oni będą faworytami w spotkaniu, w którym już we wtorek, w Belo Horizonte podejmą ekipę gospodarzy. Wydaje się mało prawdopodobne, aby nie poradzili sobie z tym rywalem.
Zupełnie inaczej sytuację widzą fani "Canarinhos", którzy mimo świadomości, że do końca turnieju nie zobaczą już Neymara, a w spotkaniu półfinałowym także Thiago Silvy nadal uważają, że zespół Luiza Felipe Scolariego sięgnie po puchar.
Wiele wskazuje na to, że zdecydowanie więcej emocji będzie w drugim meczu półfinałowym, notabene także pojedynku pomiędzy Europą, a Ameryką Południową. Konkretnie Holandią, a Argentyną.
Ekipa "Oranje" oczarowała świat fantastyczną grą przeciwko Hiszpanii. Nie chodzi nawet o sam wynik, który był przecież bardzo okazały. Styl w jakim podopiecznym Louisa Van Gaala udało się ograć ustępujących mistrzów świata zadziwił krytyków i nadał ofensywny ton turniejowi.
W 1/8 finału "Pomarańczowi" długo męczyli się z rewelacją fazy grupowej- Meksykiem.
Do ostatecznego triumfu Holendrów przyczyniły się największe gwiazdy drużyny. Wyrównującego gola zdobył Wesley Sneijder, a po faulu na Arjenie Robbenie sędzia podyktował rzut karny, zamieniony na bramkę przez Klaasa-Jana Huntelaara.
W ćwierćfinale na "Oranje" czekała największa sensacja mundialu, czyli Kostaryka.
"Los Ticos" mieli na rozkładzie Włochów, czy Urugwajczyków, więc ich ambicją było pokonanie kolejnego potentata w walce o puchar świata. Grający mądrze w obronie, a przy okazji mający sporo szczęścia i Keylora Navasa w bramce Kostarykanie przetrwali do sto dwudziestej minuty.
Zanim doszło do konkursu "jedenastek" selekcjoner Holendrów zdecydował się na nietypowe zagranie taktyczne. W samej końcówce dogrywki........ zmienił bramkarza. Bynajmniej nie z powodu kontuzji.
Za Jaspera Cilessena wszedł specjalista od bronienia rzutów karnych Tim Krul.
Van Gaal pokazał, że jest wybitnym strategiem. Golkiper Newcastle United obronił strzały Bryana Ruiza i Michaela Umany, stając się bohaterem meczu.
Rywalem Holendrów w półfinale będzie Argentyna. Zespół z wielkimi tradycjami, który od dwudziestu czterech lat nie potrafił przebrnąć ćwierćfinału. Mundial w Brazylii miał być tym przełomowym.
I jak na razie jest. Chociaż wyniki podopiecznych Alejandro Sabelli nie odzwierciedlają gry Argentyńczyków. W dość słabej grupie z Nigerią, Bośnią i Iranem zespół nie zachwycał.
W każdym spotkaniu mógł liczyć na Lionela Messiego, który z sześciu bramek "Albicelestes" w fazie grupowej zdobył cztery gole. Pomysły taktyczne Sabelli wołały o pomstę do nieba. Z Bośniakami gracze z Ameryki Południowej wyszli na boisko piątką obrońców.
W końcu zawodnicy wzięli sprawy w swoje ręce i "zmusili" trenera do zmiany ustawienia na 4-3-3.
Do 1/8 finału Argentyńczycy przystępowali jako faworyci. Szwajcarzy zdawali się być idealnym zespołem na przełamanie. Drużyna, której Francuzi w fazie grupowej zaaplikowali pięć bramek musiała ulec ofensywnemu potencjałowi  Argentyńczyków. Jednak aż przez 117 minut  dzielnie stawiali opór faworytom sami prezentując się groźnie. Geniusz Messiego i instynkt strzelecki Angela Di Marii dał awans "Albicelestes". W końcówce serca kibiców w Buenos Aires zabiły szybciej. Zespół z kraju tanga cudem uniknął rzutów karnych, po tym jak Blerim Dzemaili trafił w słupek na dwie minuty przed końcem.
W ćwierćfinale czekali Belgowie, rozochoceni zwycięstwem nad Stanami Zjednoczonymi.
Szybki gol Higuaina pozwolił podopiecznym Sabelli uspokoić grę. Sam mecz rozczarował, podobnie jak cała Argentyna rozczarowywuje podczas tegorocznego mundialu, Może z wyjątkiem Messiego, który zdaje się dorósł do roli następcy Maradony.
Faworytami w półfinałach są Niemcy i chyba jednak Holandia.
Coś mi się wydaje, że na tych mistrzostwach przełamana zostanie klątwa "niewygrywania mundiali" na południowo-amerykańskiej przez zespoły z Europy. Rozum podpowiada, że drużyną, która tego dokona będą Niemcy.