6 lip 2014

Krul jest tylko jeden, czyli analiza półfinalistów mundialu

Znamy już komplet półfinalistów mundialu w Brazylii. W sumie bez zaskoczeń.
Niemcy, Brazylia  i Argentyna od początku czempionatu byli uznawani za największych faworytów do odgrywania głównych ról w tym turnieju. Holendrzy po spotkaniu z Hiszpanią, wygranym 5-1, także mieli prawo myśleć o udanej imprezie. Jednak obiektywnie patrząc na mecze ćwierćfinałowe,to tylko drużyna Joachima Loewa bez większych kłopotów awansowała do najlepszej czwórki turnieju.
Brazylijczycy, mimo że zagrali najlepszy swój mecz na mundialu, nie przekonali swoją grą ekspertów i obserwatorów. Z pomocą sędziego Vellasco Carballo zdołali  "dowieść" wynik 2-1 do końca spotkania. Stracili jednak dwa bardzo ważne ogniwa- Neymara, brutalnie sfaulowanego przez Camilo Zunigę, a także kapitana Thiago Silvę, który złapał dość głupią żółtą kartkę, wykluczającą go z gry w półfinale
Przez całe mistrzostwa mieli dużo szczęścia. Rozpoczynając na spotkaniu z Chorwacją, gdzie arbiter z Japonii podyktował  gospodarzom "karnego z kapelusza", a kończąc na meczu w 1/8 finału przeciwko Chile. Gdyby w 120 minucie meczu Mauricio Pinilla trafił kilka centymetrów niżej to "Canarinhos" odpadli by z turnieju. W rzutach karnych Brazylijczycy mylili się dwukrotnie, jednak Chile nie wykorzystało jednej jedenastki więcej i zakończyło swój jakże udany występ na mundialu.
Niemcy, jak to Niemcy, nie byli efektowni, ale do bólu skuteczni. Może po za spotkaniem z Portugalią, gdzie zachwycali piękną i skuteczną grą. W 1/8 finału nasi zachodni sąsiedzi mierzyli się z Algierią.
Miało być łatwo, szybko i przyjemnie. Algierczycy na złość ekspertom postawili Europejczykom trudne warunki. Momentami byli nawet drużyną lepszą! Kto wie, jak zakończyłoby się to spotkanie, gdyby nie fenomenalne interwencje niemieckiego bramkarza Manuela Neuera. Golkiper Bayernu Monachium niejednokrotnie wychodził po za pole karne, aby uratować swój zespół.
Po szczęśliwie wygranym meczu na podopiecznych Loewa spadła fala krytyki. W grze "Die Mannschaft" trudno było zauważyć coś pozytywnego i dającego nadzieję na dobry wynik w spotkaniu ćwierćfinałowym.
Mecz Niemcy-Francja zapowiadał się na wielką "ucztę" piłkarską, ale bardzo rozczarował.


Dość szybko, bo już w trzynastej minucie padła pierwsza, jak się później okazało jedyna bramka w tym spotkaniu. Gol Matsa Hummelsa (na zdjęciu) ustawił mecz. Francuzi nie mieli pomysłu na sforsowanie dobrze funkcjonującej obrony rywala.
To oni będą faworytami w spotkaniu, w którym już we wtorek, w Belo Horizonte podejmą ekipę gospodarzy. Wydaje się mało prawdopodobne, aby nie poradzili sobie z tym rywalem.
Zupełnie inaczej sytuację widzą fani "Canarinhos", którzy mimo świadomości, że do końca turnieju nie zobaczą już Neymara, a w spotkaniu półfinałowym także Thiago Silvy nadal uważają, że zespół Luiza Felipe Scolariego sięgnie po puchar.
Wiele wskazuje na to, że zdecydowanie więcej emocji będzie w drugim meczu półfinałowym, notabene także pojedynku pomiędzy Europą, a Ameryką Południową. Konkretnie Holandią, a Argentyną.
Ekipa "Oranje" oczarowała świat fantastyczną grą przeciwko Hiszpanii. Nie chodzi nawet o sam wynik, który był przecież bardzo okazały. Styl w jakim podopiecznym Louisa Van Gaala udało się ograć ustępujących mistrzów świata zadziwił krytyków i nadał ofensywny ton turniejowi.
W 1/8 finału "Pomarańczowi" długo męczyli się z rewelacją fazy grupowej- Meksykiem.
Do ostatecznego triumfu Holendrów przyczyniły się największe gwiazdy drużyny. Wyrównującego gola zdobył Wesley Sneijder, a po faulu na Arjenie Robbenie sędzia podyktował rzut karny, zamieniony na bramkę przez Klaasa-Jana Huntelaara.
W ćwierćfinale na "Oranje" czekała największa sensacja mundialu, czyli Kostaryka.
"Los Ticos" mieli na rozkładzie Włochów, czy Urugwajczyków, więc ich ambicją było pokonanie kolejnego potentata w walce o puchar świata. Grający mądrze w obronie, a przy okazji mający sporo szczęścia i Keylora Navasa w bramce Kostarykanie przetrwali do sto dwudziestej minuty.
Zanim doszło do konkursu "jedenastek" selekcjoner Holendrów zdecydował się na nietypowe zagranie taktyczne. W samej końcówce dogrywki........ zmienił bramkarza. Bynajmniej nie z powodu kontuzji.
Za Jaspera Cilessena wszedł specjalista od bronienia rzutów karnych Tim Krul.
Van Gaal pokazał, że jest wybitnym strategiem. Golkiper Newcastle United obronił strzały Bryana Ruiza i Michaela Umany, stając się bohaterem meczu.
Rywalem Holendrów w półfinale będzie Argentyna. Zespół z wielkimi tradycjami, który od dwudziestu czterech lat nie potrafił przebrnąć ćwierćfinału. Mundial w Brazylii miał być tym przełomowym.
I jak na razie jest. Chociaż wyniki podopiecznych Alejandro Sabelli nie odzwierciedlają gry Argentyńczyków. W dość słabej grupie z Nigerią, Bośnią i Iranem zespół nie zachwycał.
W każdym spotkaniu mógł liczyć na Lionela Messiego, który z sześciu bramek "Albicelestes" w fazie grupowej zdobył cztery gole. Pomysły taktyczne Sabelli wołały o pomstę do nieba. Z Bośniakami gracze z Ameryki Południowej wyszli na boisko piątką obrońców.
W końcu zawodnicy wzięli sprawy w swoje ręce i "zmusili" trenera do zmiany ustawienia na 4-3-3.
Do 1/8 finału Argentyńczycy przystępowali jako faworyci. Szwajcarzy zdawali się być idealnym zespołem na przełamanie. Drużyna, której Francuzi w fazie grupowej zaaplikowali pięć bramek musiała ulec ofensywnemu potencjałowi  Argentyńczyków. Jednak aż przez 117 minut  dzielnie stawiali opór faworytom sami prezentując się groźnie. Geniusz Messiego i instynkt strzelecki Angela Di Marii dał awans "Albicelestes". W końcówce serca kibiców w Buenos Aires zabiły szybciej. Zespół z kraju tanga cudem uniknął rzutów karnych, po tym jak Blerim Dzemaili trafił w słupek na dwie minuty przed końcem.
W ćwierćfinale czekali Belgowie, rozochoceni zwycięstwem nad Stanami Zjednoczonymi.
Szybki gol Higuaina pozwolił podopiecznym Sabelli uspokoić grę. Sam mecz rozczarował, podobnie jak cała Argentyna rozczarowywuje podczas tegorocznego mundialu, Może z wyjątkiem Messiego, który zdaje się dorósł do roli następcy Maradony.
Faworytami w półfinałach są Niemcy i chyba jednak Holandia.
Coś mi się wydaje, że na tych mistrzostwach przełamana zostanie klątwa "niewygrywania mundiali" na południowo-amerykańskiej przez zespoły z Europy. Rozum podpowiada, że drużyną, która tego dokona będą Niemcy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz