Nadchodzi taki czas, że człowiek odzyskuje siły i zapał do pisania...
Znamienny czas. Dla mnie powrócił on dziś...6 grudnia 2015 roku, dokładnie sześć miesięcy od ostatniego wpisu.
Wiele się zmieniło, wielu bohaterów z przed kilku miesięcy popadło w marazm..
Może właśnie to skłoniło mnie do powrotu (niestety dla czytelników) publikowania tekstów o piłce.
Kryzysowa narzeczona
Wczorajszy wieczór i kolejny beznadziejny występ "The Blues" nikogo specjalnie już nie dziwi.
Od wielu tygodni Chelsea jest w kryzysie i z tego kryzysu wyjść nie potrafi.
Mourinho nie ma koncepcji. Jest bezradny. Hazard gra słabo, Fabregas jest cieniem piłkarza, który w maju doprowadzał zwycięską kampanię do ostatecznego triumfu.
Gdyby tak się zastanowić gdzie leży problem...
Konia z rzędem temu, kto odpowie na to pytanie.
Mourinho jest świetnym trenerem, z absolutnego topu.
Teraz, gdy za oknem robi się co raz chłodniej, a piłkarzy w Anglii czeka prawdziwy maraton "The Special One" musi to udowodnić.
Po wczorajszej porażce z beniaminkiem Eddiego Howe'a nikt nie myśli o BPL, bo w Lidze Mistrzów czeka Porto, a jeśli nie uda się uzyskać dobrego rezultatu to i Champions League będzie już tylko wspomnieniem.
W przyszły weekend trzeba będzie walczyć w lidze...
Perspektywa meczu na King Powerd Stadium jeszcze w poprzednim sezonie byłaby przyjemnością, czystą formalnością. Leicester byłoby po prostu kolejną stacją niebieskiego pociągu, który by się na tym peronie nie zatrzymywał tylko brnąłby dalej ku chwale.
Teraz mecz z "Lisami" może kibiców i piłkarzy Chelsea przyprawiać o dreszcze.
Rozpędzony też jest niebieski pociąg, ale ten, którego maszynistami są Vardy i Mahrez.
Lokomotywa Hazarda i Fabregasa bardziej przypomina "Przewozy Regionalne" niż porządne szybkie koleje.
Wiele osób zadaje sobie pytanie czy Mourinho wysiądzie z tego pociągu jeszcze przed końcem 2015 roku.
Biorąc pod uwagę terminarz "The Blues" jest to wielce prawdopodobne. Sunderland i Watford na Stamford Bridge. Co z tego, że zarówno "Czarne koty" jak i beniaminek z Watfordu grają najdelikatniej mówiąc mało efektowny futbol.
Drużyna Allardyce'a ostatnio zamurowała się na Selhurst Park i pokonała Palace 1-0.
Dlaczego ma się nie udać w Londynie? To samo tyczy się Watfordu, który przynajmniej ma kim straszyć z przodu?
Ighalo i Deeney grają w tym sezonie lepiej od całej plejady gwiazd klubu ze Stamford Bridge.
Ale wracając do sedna sprawy i jednocześnie próbując zdiagnozować problem Chelsea ze zdobywaniem punktów nieodzowne jest odwołanie się do postaci szkoleniowca.
Mourinho, jak już powiedziałem wcześniej, jest świetnym fachowcem. Jednym z trzech-czterech najlepszych na świecie.
Ale często jest tak, że jakaś formuła się wyczerpuje, że trener nie może wycisnąć z zespołu więcej.
Nie chcę powiedzieć, że odejście Portugalczyka jest jedynym wyjściem z sytuacji, ale na prawdę ciężko znaleźć inną opcję.
Oglądając wczorajszą transmisję ze spotkania przeciwko Bournemouth odniosłem wrażenie, że niektórzy zawodnicy po prostu się do ekipy "The Blues" nie nadają, że ich czas w stolicy Anglii się skończył.
Media huczały o konflikcie na linii Mourinho-Diego Costa.
Coś musi być nie tak skoro najlepszy strzelec w poprzedniej,mistrzowskiej kampanii w obecnych rozgrywkach ma zaledwie trzy gole na koncie.
Jedynym zawodnikiem robiącym na prawdę dobre wrażenie w ekipie mistrza Anglii jest Willian.
Piłkarz, który był jednym z największych rozczarowań sezonu 2014/15.
Problem Chelsea dotyczy liczby goli strzelonych, ale jeszcze gorzej sytuacja wygląda z bramkami traconymi.
Na dzień dzisiejszy Chelsea jest dopiero czternasta w tabeli ze stratą siedemnastu punktów do lidera.
Na Stamford Bridge nikt już nie myśli o obronie tytułu. Celem minimum jest czwórka i awans do Ligi Mistrzów, ale to może się okazać niewykonalne, tym bardziej, że w historii Premier League zespół, który miał tyle punktów co Chelsea na tym etapie rozgrywek nigdy nie zajął miejsca wyższego niż szóste.
Aby ta lokata była możliwa do zrealizowania to trzeba zacząć wygrywać mecze, bo Święty Mikołaj zamiast czołowej lokaty na koniec sezonu już teraz wręczy piłkarzom rózgę, która i tak nie będzie wystarczająca.
Kończąc ten wywód na temat "The Blues" przytoczę słowa piosenki Janusza Panasewicza: "Mogłaś być już na dnie, a nie byłaś".
Portugalczyk z pewnością chciałby na koniec sezonu odwołać się do tych słów po uratowaniu kampanii, bo jeśli sytuacja się nie zmieni, to do kolejnej gwiazdki na SB Mourinho raczej nie dotrwa i Abramowicz przyśle mu co najwyżej życzenia świąteczne "na pocztówce nie wiadomo skąd : Wesołych Świąt!"
Portugalczyk z pewnością chciałby na koniec sezonu odwołać się do tych słów po uratowaniu kampanii, bo jeśli sytuacja się nie zmieni, to do kolejnej gwiazdki na SB Mourinho raczej nie dotrwa i Abramowicz przyśle mu co najwyżej życzenia świąteczne "na pocztówce nie wiadomo skąd : Wesołych Świąt!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz